Krakowski biskup pomocniczy był - jako ówczesny kustosz sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej - gospodarzem wizyty Benedykta XVI w tym miejscu.
Biskup Damian Muskus OFM, który jako kustosz sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej przyjmował papieża Benedykta XVI podczas pielgrzymki do Polski w 2006 roku, wspomina, że Ojciec Święty „urzekał pogodnym uśmiechem i ujmującą skromnością, podprawioną wręcz pewnym skrępowaniem pojawiającym się w chwili, gdy tłumy entuzjastycznie reagowały na jego widok”. „Takim go widziałem z bliska w czasie pamiętnej pielgrzymki do Polski, gdy odbywał wędrówkę śladami swojego wielkiego Poprzednika” – dodał.
„W ostatnim dniu roku odszedł Piotr. Odszedł po cichu i pokornie, jak ciche i pokorne było jego życie – pomimo wszystkich zaszczytnych i odpowiedzialnych zadań, które stawiał przed nim Pan, łącznie z tym najważniejszym, pełnionym ofiarnie przez osiem lat jako widzialna głowa Kościoła” – napisał na FB.
Biskup przypomniał, że zmarły papież senior nazwał siebie na początku pontyfikatu „skromnym pracownikiem winnicy Pańskiej” i „nie było w tych słowach cienia fałszywej pokory”. „Taki był w bezpośrednim kontakcie: serdeczny i prosty” – podkreślił.
„W czasie krótkiego pobytu w Kalwarii Zebrzydowskiej, który w programie pielgrzymki był nazywany »prywatnym nawiedzeniem sanktuarium« Ojciec Święty Benedykt XVI nie tylko spotkał się ze zgromadzonymi pielgrzymami i odmówił wspólną modlitwę, ale także spontanicznie zaświadczył o świętości swego poprzednika” – wspomina bp Muskus, przytaczając papieskie słowa: „Mam nadzieję, podobnie jak Wasz drogi arcybiskup kard. Stanisław, że już niedługo Opatrzność pozwoli nam cieszyć się z beatyfikacji i kanonizacji naszego ukochanego papieża Jana Pawła II”.
„Dziękuję Bogu za jego przenikliwy umysł i wrażliwość mistyka, za to, że jego słowa i książki były i są światłem i inspiracją dla wierzących w Chrystusa, za świadectwo wiary i miłości do Boga, którego teraz ogląda twarzą w twarz, za czym tęsknił z roku na rok coraz bardziej” – napisał duchowny.
Zdaniem bp. Muskusa, ostatnie lata życia papieża seniora były „ogromnym, choć nie zawsze docenianym darem dla Kościoła”. „Wybrał życie ukryte po to, by wspierać Ojca Świętego Franciszka i cały lud Boży swoim cierpieniem i modlitwą. Pokrzepiająca i umacniająca była świadomość, że ojciec Benedykt wciąż czuwa, że się za nas modli i nieustannie daje świadectwo miłości do Chrystusa i Kościoła” – stwierdził.
„Wierzę głęboko, że ten, który 16 lipca 2011 roku »zakłócił« mój święty spokój, powołując do grona następców Dwunastu, z nieba nadal będzie wspierał nas, wspierał będzie mnie, wspierał będzie Piotra, który dziś nosi imię Franciszek. Niech Pan obdarzy go wiecznym szczęściem za życie, które było przeniknięte Jego obecnością” – podsumował.