Krakowski reporter ponad jedną trzecią 2022 roku spędził, towarzysząc broniącej się Ukrainie. Swoje doświadczenia opisał w książce. Jej prezentacja odbędzie się 11 stycznia w Klubie Dziennikarzy "Pod Gruszką".
Jakub Maciejewski dotarł na front jako jeden z pierwszych i spędził tam - z przerwami - ponad 140 dni. Doświadczył rzeczy, które Polakom XXI wieku wydawały się już niemożliwe. Przeżył koszmar donbaskiego frontu, trwał z mieszkańcami Kijowa podczas bombardowań, widział ślady rosyjskiego ludobójstwa dokonanego w Iziumie. Był świadkiem niezwykłej odwagi ukraińskiej ludności cywilnej, zaś w Jagodnem trafił na świeże ślady obozu koncentracyjnego, w którym Rosjanie mordowali Ukraińców.
Reportażysta nie tylko nie spoglądał na to, co się działo na froncie ukraińskim, z okien bezpiecznego hotelu. Jako historyk, uczeń na Uniwersytecie Jagiellońskim prof. Henryka Głębockiego, uważny czytelnik dzieł Jana Kucharzewskiego, Andrzeja Nowaka, Richarda Pipes’a i Serhija Płochija, ma bardzo dobrą orientację w historii i teraźniejszości Rosji oraz Ukrainy. - Nawet głęboka znajomość historii nie jest jednak wystarczająca do napisania dobrego reportażu. Jakub, ku zaskoczeniu wielu swych znajomych, pokazał jednak już w 2018 r. swój reporterski pazur, publikując na łamach dwumiesięcznika "Arcana" świetny tekst o Mołdawii - mówi dr Joanna Wieliczka-Szarkowa, autorka książek o najnowszej historii Polski.
"Czy to się zdarzyło naprawdę? Kiedy o 2.00 w nocy biegłem przez ostrzeliwane rosyjskimi rakietami miasto Słowiańsk w Donbasie w asyście grupki ukraińskich żołnierzy z pewnej doborowej jednostki, myślałem, że to okropny sen. Po prawej stronie płonęły budynki, ogień skwierczał i łopotał płomieniami, a ze środka dobywały się krzyki bólu i przerażenia. Gdzieś dalej słychać było eksplozje, my zresztą przed chwilą zostaliśmy zbudzeni wielkim wybuchem, przez który szkła wyleciały z okien, a nasz budynek zadrżał od fundamentów po sam dach. Zmierzaliśmy szybko w stronę potężnego schronu zlokalizowanego na szczęście, całkiem niedaleko" - napisał autor w kilkusetstronicowej, bogato ilustrowanej książce "Wojna. Reportaż z Ukrainy", opublikowanej niedawno przez krakowskie wydawnictwo Biały Kruk.
"Później wojskowi kompani opowiadali z uznaniem, że »dziennikarz Polak się nie bał«, ale nie wiedzieli, że ja po prostu nie wierzyłem w to, co widzę. Czułem się, jakbym oglądał film, który zaraz wyłączę jednym kliknięciem na klawiaturze komputera. Czy to możliwe bowiem, by w 2022 roku na europejskie miasta bomby spadały tak, jak na Warszawę w 1939 roku czy Londyn w 1940 roku? Czy ulice Charkowa, Bachmutu i Słowiańska mogą wyglądać tak, jak niektóre dzielnice powstańczej Warszawy jesienią 1944 roku?" - dodał J. Maciejewski.
Spotkanie z autorem książki odbędzie się 11 stycznia o godz. 18 w krakowskim Klubie Dziennikarzy "Pod Gruszką" (ul. Szczepańska 1).