Dwóch krakowskich radnych chce, by w naszym mieście lekcje religii przestały być finansowane z budżetu centralnego i samorządowego. Proponują, by uczący jej – zarówno duchowni, jak i świeccy – stali się… wolontariuszami „pełnymi pasji i poświęcenia”.
Zaczęło się od Częstochowy. 15 grudnia 2022 r. rada miasta (większość w niej ma lewica) przegłosowała tam uchwałę z apelem do rządu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu samorządowego.
Radni Częstochowy wyliczyli, że kosztują one 9,5 mln zł rocznie, z czego prawie 3 mln pokrywa miasto. Eksperci nie pozostawiają jednak na tym pomyśle suchej nitki, wskazując, że jego realizacja zakładałaby tworzenie nowego prawa, bo finansowanie religii musiałoby się odbywać na innych zasadach niż pozostałych przedmiotów. Wszystkie lekcje we wszystkich szkołach w Polsce są bowiem finansowane częściowo z budżetu centralnego, a częściowo z budżetu samorządu.
Próba segregacji
Krakowscy radni: Łukasz Wantuch (prezydencki klub radnych Przyjazny Kraków) i Dominik Jaśkowiec (klub radnych Platforma–Koalicja Obywatelska) poszli o krok dalej i proponują, by lekcje religii nie były finansowane ani z budżetu centralnego, ani z samorządowego. W ich projekcie rezolucji czytamy m.in., że powinny one być „traktowane wyjątkowo ze względu na swoją specyfikę, a księża i katecheci powinni pracować wyłącznie na zasadach wolontariatu. (…) Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w drodze ustawy określić zasady wynagrodzenia katechetów (w tym przypadku raczej jego braku). Jeśli bowiem nauczanie religii przestanie być zawodem, a stanie się misją, wpłynie to korzystnie na poziom nauczania oraz motywację księży i katechetów. Wtedy lekcje religii przestaną być zwykłym przedmiotem (...) a staną się bramą do poznania Boga i jego nauczania przez ludzi pełnych pasji i poświęcenia. Ci księża, którzy nauczają tylko dla pieniędzy, zrezygnują”.
W chwili oddawania do druku tego numeru „Gościa” wiadomo, że projekt rezolucji, która w zamyśle jej autorów ma być skierowana do rządu, będzie poddany głosowaniu 11 stycznia podczas obrad Rady Miasta Krakowa. – Rezolucja jest stanowiskiem RMK i nie stanowi źródła prawa de iure. To zwrócenie uwagi na problem zmniejszającej się liczby dzieci korzystających z religii oraz rosnących kosztów – 30 mln rocznie w Krakowie (10 mln płaci miasto) i ponad miliard w Polsce – mówi w rozmowie z „Gościem” Łukasz Wantuch. Przekonuje też, że „zmiana sposobu finansowania lekcji religii spowoduje oddzielenie ziarna od plew, czyli tych katechetów, którzy naprawdę wierzą w swoją misję i to, co robią, od tych, którzy wykonują swoją pracę wyłącznie dla pieniędzy”. Na pytanie, co w takim razie zaproponuje katechetom świeckim, dla których praca jest źródłem utrzymania, odpowiada, że „brakuje nauczycieli w każdym przedmiocie, więc [świeccy katecheci] mogą się przebranżowić i uczyć matematyki lub fizyki”.
Sęk w tym, że pomysł radnych Wantucha i Jaśkowca w wielu miejscach rozmija się z prawem. – Nauczyciel katecheta [na mocy konkordatu, który wprowadził religię do szkół, jednak nie określił zasad jej finansowania – przyp. aut.] jest takim samym nauczycielem, wychowawcą i opiekunem uczniów jak pozostali nauczyciele. Ma nie tylko takie same prawa, ale również obowiązki, podlega ocenianiu i stosuje się wobec niego te same procedury awansu zawodowego – podkreśla Barbara Nowak, małopolski kurator oświaty. – Radni Wantuch i Jaśkowiec, podejmując temat niepłacenia za pracę nauczycielom katechetom, liczą tylko na wzniecenie fermentu medialnego. Ich pomysł świadczy o pogardzie do pracy nauczycieli, bo bez żadnego merytorycznego powodu usiłują wprowadzić segregację nauczycieli na tych, którzy mają prawo do wynagrodzenia, i tych, którym się tego prawa odmawia – dodaje B. Nowak.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się