Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Talent od Malachiasza

Jeśli budowa centrum rehabilitacyjnego w Gdowie znajduje się w Bożym planie, to nic nie stanie na przeszkodzie, by ten projekt zrealizować. Tak twierdzi Marek Świeży, jego pomysłodawca, mówiąc: „Jezu, Ty się tym zajmij”.

Kiedyś już powiedział Panu Bogu: „Sprawdzam!” i nie zawiódł się. To było wtedy, gdy po raz pierwszy zetknął się z tematem dziesięciny i dobroczynności w działalności przedsiębiorcy, którym był od wielu lat. Znał ludzi, którzy zdecydowali się oddawać na Boże cele 10 proc. swoich dochodów, więc i w nim w jakimś momencie zaczęło dojrzewać takie pragnienie. Przypieczętowały go zaś słowa, które przeczytał w Piśmie Świętym, a dokładnie – w Księdze Malachiasza.

– Do tej pory wiedziałem, że nie należy „wystawiać Pana Boga na próbę”, a nagle okazało się, że ustami proroka mówi On: „Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, a wtedy możecie Mnie doświadczać w tym”. Pomyślałem: „Dobrze, przekonamy się” – wspomina M. Świeży.

Fundacja wspólnikiem

Z biznesem związał się 30 lat temu, otwierając w 1993 r. niewielką rodzinną firmę „Chomik”, zajmującą się hurtową sprzedażą szklanych słoików i zatrudniającą zaledwie 7 osób (obecnie ma ok. 170 pracowników). Kolejne lata przynosiły stopniowy rozwój i „Chomik” stawał się ważną hurtownią w branży AGD w południowej Polsce. Sukces był jednak okupiony wieloma błędami. – Dziś nie mam problemu z tym, by przyznać się, że nie byłem ani dobrym, ani idealnym, ani tym bardziej świętym przedsiębiorcą i pracodawcą. Powiem nawet, że byłem złym pracodawcą – mówi M. Świeży.

Przełom nastąpił w 1997 r., a dokładnie 2 czerwca, gdy na chwilę wrócił z pracy do domu i, jedząc obiad, włączył telewizor. Trwała właśnie transmisja Mszy św., której w Legnicy przewodniczył Jan Paweł II. Papież zwracał się tam do osób dających innym zatrudnienie takimi słowami: „Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was oskarżeniem”. Zabolało i trafiło prosto w serce pana Marka.

Efekt homilii Ojca Świętego był taki, że M. Świeży zapragnął, by Kościół zaczął w końcu uczyć przedsiębiorców, jak mają sobie radzić w polskiej, skomplikowanej sytuacji gospodarczej. Niebawem wyruszył też na pielgrzymkę do Rzymu. Jechał z nadzieją, że spotka się z papieżem i podzieli się z nim swoimi przemyśleniami. Nierealne marzenie ziściło się, gdy podczas audiencji generalnej Ojciec Święty stanął na wprost niego, a pan Marek drżącym głosem wyrzucił z siebie wszystko, z czym przyjechał. Papież odpowiedział, by poszedł z tym do swojego biskupa. Poszedł, lecz dopiero dwa lata później, a kard. Franciszek Macharski pomysł poparł i za kilka miesięcy w seminarium ojców sercanów (którzy objęli ten projekt duchową opieką) w Stadnikach odbyło się pierwsze spotkanie Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”. Obecnie – także dzięki zaangażowaniu i determinacji M. Świeżego – jest ono fenomenem na skalę całej Polski.

Z biegiem lat „Chomik” coraz bardziej się rozwijał, czego konsekwencją było finansowe angażowanie się firmy (prowadzonej już zgodnie z zasadami zawartymi w Ewangelii) w różne wydarzenia. W międzyczasie pan Marek odkrył, że z dziesięciną jest problem, bo przedsiębiorca zazwyczaj nie ma stałej pensji i wyliczanie, ile danego miesiąca powinno się oddać Panu Bogu, bywa skomplikowane. – Przyglądałem się też różnym fundacjom, nie wiedząc, która najbardziej zasługuje na to, by ją wesprzeć – opowiada M. Świeży.

W końcu był gotowy, by pójść o krok dalej. – Był rok 2019 r. i mój nowy szef poprosił, abym znalazł sposób „na przekucie ekonomicznego sukcesu firmy w dobre działania dla społeczności lokalnej”. Wspólnie zdecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie powołanie fundacji, dla której firma będzie mecenasem – mówi Łukasz Grabowski, dyrektor Fundacji „Chomik – Ku Dobremu”. – Zrobiłem rzecz rzadko spotykaną, wprowadzając fundację do firmy i dając jej 10 proc. udziałów. To oznacza, że fundacja stała się moim wspólnikiem, a pieniędzmi, które co miesiąc trafiają na jej konto, zarządzam nie ja, ale Pan Bóg – tłumaczy M. Świeży i dodaje, że w tym wszystkim ważne było też wsparcie i zaangażowanie jego żony Janiny, która została panią prezes fundacji, pełniąc tę rolę honorowo.

Pomoc skrojona na miarę

– Wyliczyliśmy, że będziemy mogli objąć opieką ok. 50 rodzin i zaczęliśmy ich szukać (m.in. poprzez znajomych rehabilitantów), a wieść o tym rozchodziła się pocztą pantoflową – np. w szpitalach, gdzie pacjenci przekazywali sobie kontakt do nas – wspomina Ł. Grabowski. Obecnie fundacja pomaga rodzinom, w których jest ktoś niepełnosprawny (może to być zarówno dziecko, jak i osoba dorosła) oraz wspiera (współpracując z odpowiednimi instytucjami) osoby samotne, starsze i chore, także psychicznie, które nie potrafią sobie poradzić w codzienności. Utrzymuje też kontakt z rodzinami, w których pojawiają się problemy wychowawcze o różnym podłożu, i razem z nimi oraz z fachowcami szuka wyjścia z tych zawirowań.

Pierwszą podopieczną Fundacji „Chomik – Ku Dobremu” została Natalka, cierpiąca na dziecięce porażenie mózgowe. Choć nie potrafi samodzielnie chodzić, siedzieć ani mówić, pięknym uśmiechem i spojrzeniem świetnie porozumiewa się z innymi i zjednuje sobie ludzkie serca. – Dzięki fundacji udało nam się kupić dobry wózek inwalidzki i pionizator, a stałe wsparcie sprawia, że córka ma zapewnioną rehabilitację (co miesiąc kosztuje ona 2400 zł), bez której jej mięśnie byłyby jeszcze bardziej sztywne i napięte – mówi pani Marta, mama dziewczynki.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy