W sobotę 11 lutego odbyły się uroczystości pogrzebowe prof. Wojciecha Narębskiego, wybitnego uczonego i kombatanta II wojny światowej, ostatniego żyjącego do tej pory w Krakowie uczestnika bitwy pod Monte Cassino.
Prof. Narębski zmarł 27 stycznia w 98. roku życia. Jego pogrzeb miał charakter państwowy. Wpierw w Kolegiacie Uniwersyteckiej św. Anny odprawiono Mszę św. przy trumnie z ciałem zmarłego. Przewodniczył jej abp Marek Jędraszewski.
Przed rozpoczęciem Mszy św. odbyło się wręczenie rodzinie prof. Narębskiego insygniów Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, przyznanego mu pośmiertnie na mocy decyzji prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudy. "Żegnamy Go dzisiaj z żalem i w poczuciu wielkiej straty. Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski - odznaczenie, które w imieniu obywateli wolnej Rzeczypospolitej przyznałem Panu Profesorowi pośmiertnie - jest wyrazem szczególnej czci oraz wdzięczności za wybitne zasługi dla niepodległości naszej Ojczyzny, za niestrudzoną walką o pamięć historyczną przyszłych pokoleń i pracę społeczną na rzecz kombatantów. (...) Na wieczną wartę odszedł wspaniały patriota, weteran II wojny światowej, otaczany szczególnym szacunkiem przedstawiciel środowiska kombatanckiego, znakomity uczony, współtwórca dorobku krakowskiego świata akademickiego oraz autorytet kilku pokoleń Polaków" - napisał prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym przez ministra Piotra Ćwika, zastępcę szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Odczytano także decyzję o pośmiertnym mianowaniu zmarłego do stopnia pułkownika Wojska Polskiego w stanie spoczynku.
Wśród osób, które skierowały listy do uczestników uroczystości pogrzebowych był także premier Mateusz Morawiecki. "Z szacunkiem i wdzięcznością pochylam głowę przed życiem tak pełnym i pożytecznym, naznaczonym walką i wypełnionym pracą, która wydała znakomite owoce. (...) Przyglądając się losom znakomitych postaci uformowanych w ogniu burzliwej historii ubiegłego wieku, często nie możemy oprzeć się wrażeniu, że doświadczeniami i dokonaniami niejednej z nich można by obdzielić nawet kilka biografii. Dziś żegnamy takiego właśnie człowieka" - napisał premier w liście odczytanym przez wojewodę małopolskiego Łukasza Kmitę.
Wśród żegnających prof. Narębskiego była m.in. Anna Maria Anders, ambasador RP w Rzymie, córka gen. Władysława Andersa, dowódcy II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych, w którym służył w młodości zmarły uczony.
Mówił o nim w kazaniu także metropolita krakowski. - Gromadzimy się przy trumnie naznaczonej biało-czerwoną flagą i powtarzamy pytanie Boga skierowane przed wiekami do Adama: "Gdzie jesteś?", Gdzie jesteś, panie pułkowniku?. I wyobrażamy sobie miejsce w niebie, jakby osobną kwaterę, w której znajdują się razem: gen. Władysław Anders, jego oficerowie i towarzysze broni, a przede wszystkim ci, nad których tak licznymi grobami wznoszą się krzyże polskich cmentarzy wojennych pod Monte Cassino, w San Lazzaro di Savena w Bolonii, w Loreto i Casamassima w Apulii. W tych dniach dołączył do nich pan pł. prof. Wojciech Narębski. Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie! - powiedział abp Jędraszewski.
Doczesne szczątki zmarłego uczonego i żołnierza pochowano z honorami wojskowymi w grobie rodzinnym na cmentarzu w krakowskim Grębałowie.
Wojciech Narębski urodził się 14 kwietnia 1925 r. we Włocławku, lecz już w dzieciństwie przeniósł się wraz z rodzicami do Wilna. Tu ukończył Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie, do którego chodzili również m.in. Czesław Miłosz i Tadeusz Konwicki. Po zajęciu w 1939 r. Wilna przez Sowietów konspirował. W kwietniu 1941 r., w wieku 16 lat, został aresztowany. Z więzienia sowieckiego został uwolniony po układzie Sikorski-Majski i wstąpił do Armii Polskiej gen. Andersa. Był tak wycieńczony, że gdy został w 1942 r. ewakuowany ze Związku Sowieckiego do Persji, ważył jedynie 42 kg. Tam spotkał słynnego niedźwiedzia, zwanego potem Wojtkiem spod Monte Cassino.
Jako żołnierz 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii uczestniczył w bitwie pod Monte Cassino. Życie żołnierzy transportujących ciężarówkami skrzynie z pociskami artyleryjskimi kalibru 140 mm było jednak co dzień narażone nie mniej niż tych, którzy walczyli z karabinem w ręku. Byli bowiem ostrzeliwani przez Niemców i ze względów bezpieczeństwa nocami jeździli przy zgaszonych światłach, co z kolei groziło zjazdem z drogi i upadkiem w przepaść.
Po wojnie W. Narębski wrócił do kraju. Ukończył studia chemiczne i w 1953 r. przyjechał do Krakowa. Zaczął się z wielkim powodzeniem zajmować naukowo geochemią i petrologią, został z czasem profesorem. Prowadził m.in. badania na Spitsbergenie. Jako świadek historii wielokrotnie dawał świadectwo o tym co przeżył.
Czytaj także: