25 lutego 1923 r. do wspólnej mogiły na cmentarzu Rakowickim złożono z honorami wojskowymi trumny ze szczątkami 15 krakowskich ułanów z II Brygady Legionów, którzy niecałe 8 lat wcześniej zginęli w szarży na rosyjskie okopy pod Rokitną w Besarabii. Ta szarża stała się symbolem dzielności żołnierza polskiego i częścią naszego mitu narodowego.
Formowali się w 1914 r. pod kierunkiem rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza w podkrakowskich wówczas Przegorzałach, w II szwadron Legionów Polskich. Nie przypuszczali, że część z nich wróci do Krakowa dopiero po blisko 9 latach; w trumnach.
W niedzielę 13 czerwca 1915 r. pogalopowali szarżą na Moskali, kryjących się w okopach besarabskiej wsi Rokitna. "Naprzód dzieci moje" - zawołał rtm. Dunin-Wąsowicz i ruszył naprzód na swojej klaczy Chochli. "Naprzód, polskie ułany!", "Naprzód, Przegorzalczyki!", "Naprzód, stara wiaro" - dodawali sobie animuszu ułani w szarży. - W ciągu kilku minut, pod silnym ogniem rosyjskich karabinów maszynowych, przeszli trzy linie okopów rosyjskich. Nie podtrzymani jednak przez własną piechotę i trafiani przez pociski artylerii austriackiej, zostali prawie w całości wystrzelani. Z ponad 60 szarżujących ułanów, nietkniętych pozostało zaledwie kilku. Zginęło 15 żołnierzy, 3 kolejnych zmarło wkrótce od ran - mówi Adam Roliński, historyk z Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego.
"Z szablami do ataku galopem mkniemy tak jak wicher. Co to za cudny widok, ojcze. Ja, zawsze wrażliwy na piękno, nie zastanawiałem się, że na śmierć jadę, pędziłem i patrzałem na to, taka cudna jedna linia, tak równa, kożuszki tak powiewały, szable błyszczały w słońcu, bo dzień był taki cudny, te konie jakby w powietrzu były. (...) Świstu kul nie słychać, jeden łoskot karabinów i karabinów maszynowych, kartaczy, granatów, istne piekło” - relacjonował przebieg szarży w liście do ojca, 24-letni wówczas Roman Senowski. Zginął 5 lat później w walkach z bolszewikami, jest pochowany w Krakowie niedaleko od swych kolegów spod Rokitny.
Ciała poległych: rtm. Zbigniewa Dunin-Wąsowicza, ppor. Jerzego Topór-Kisielnickiego i ppor. Romana Prawdzic-Włodka, oraz kilkunastu podoficerów i ułanów pochowano 15 czerwca 1915 r. na cmentarzyku w pobliskiej Rarańczy. Był tam m.in. płk Zygmunt Zieliński, dowódca 2 Pułku Piechoty Legionów. Nieskory do wzruszeń, bardzo mocno przeżył śmierć ułanów. „Pułkownika Zielińskiego zrozpaczonego, przybitego spotkałem z adiutantem na ugorze. Mimo cechującej go surowości, łzy padały mu jak groch z oczu” - wspominał kapelan legionowy ks. Józef Panaś.
W 1923 r. trumny z ciałami rokitniańczyków sprowadzono do Krakowa. Dekorował je 25 lutego na Rynku Głównym krzyżami Virtuti Militari marszałek Józef Piłsudski. Na trumnie rtm. Wąsowicza ustawionej na lawecie w pobliżu kościoła Mariackiego, złożono wieniec laurowy z biało-czerwonymi szarfami, z napisem "Rokitnie - Prezydent Rzeczypospolitej". Potem zaś w uroczystym kondukcie, przy biciu dzwonów, odprowadzono trumny ze szczątkami bohaterów, na cmentarz Rakowicki.
Kasper Żelechowski, portret rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (1916). Muzeum Narodowe w Krakowie