W Krakowie obchodzono dziś, z poślizgiem spowodowanym świętami, 15 rocznicę śmierci dominikanina, o. Adama Studzińskiego, harcmistrza, kapelana 4. Pułku Pancernego "Skorpion", uczestnika walk o Monte Cassino, Anconę i Bolonię, generała brygady Wojska Polskiego. Obchody miały charakter uroczystości państwowej.
Franciszek Studziński urodził się w roku 1911 a zmarł 2 kwietnia 2008. Przeżył więc bez mała wiek. A wiek to szczególny i biografia o. Studzińskiego szczególna, choć wśród ludzi jego pokolenia może nie taka rzadka. Urodzony w Strzemieniu, ukończył gimnazjum w Żółkwi a maturę zdawał już w Krakowie, w gimnazjum im. Sienkiewicza. I szybko, już jako siedemnastolatek wylądował w zakonie dominikanów, który był jego domem już do śmierci.
A drugim domem było wojsko. "Gdybym nie poszedł do seminarium, zapewne trafiłbym do szkoły oficerskiej" - mówił pod koniec życia. Ojciec Adam (takie imię zakonne przyjął przy święceniach w roku 1937) zaczynał jako katecheta. Ale wkrótce nastał rok 1939 i młody katecheta szybko znalazł się na Węgrzech, gdzie zamiast przygotowywać dzieci do komunii zaczął szykować żołnierzy na śmierć. Z wojskiem dotarł do Palestyny i tam powołano go jako kapelana do pancerniaków. W 4. Pułku Pancernym “Skorpion” służył od 1942 roku. Msze polowe odprawiał na ołtarzu samodzielnie budowanym z artyleryjskich jaszczów, z żołnierzami był na pierwszej linii.Za udział w bitwie o Monte Cassino został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i dumnie nosił ten krzyż do końca życia na białym dominikańskim habicie.
Obchody rocznicy śmierci rozpoczęła Msza św. w kościele garnizonowym pw. św. Agnieszki, odprawiona przez bp. pomocniczego archidiecezji krakowskiej Roberta Chrząszcza. Pełna gala z orkiestrą i Kompania Honorową Wojska Polskiego odbyła się przy grobie ojca Adama w alei zasłużonych na cmentarzu Rakowickim. Przemawiając przybyły na rocznicę wieloletni przyjaciel nieboszczyka Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych powiedział: "On przede wszystkim był bardzo dobrym człowiekiem, człowiekiem, który uczył nas, że trzeba do drugiego bliźniego wyciągać dłoń w geście braterstwa, nigdy wrogości. Zawsze mówił: »kochajcie i szanujcie wolność, ceńcie to, że jesteście wolni, że urodziliście się w wolnej Polsce, że, daj Boże, zawsze Polska będzie niepodległa«".