W krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" odbyła się wieczorem 27 kwietnia 12. edycja koncertu pamięci polskich ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück - "Siła miłości".
Obóz, w którym cierpiały m.in. tysiące Polek, został wyzwolony 78 lat temu, 30 kwietnia 1945 roku. W kwietniu 2012 r. Wanda Półtawska, lekarka, najsławniejsza z ofiar tego piekła na ziemi, wyszła z inicjatywą zorganizowania cyklicznych, co rok w okolicach daty wyzwolenia obozu, koncertów poświęconych pamięci zamordowanych 92 tys. i tych, które - jak ona sama - doczekały wyzwolenia obozu lub przeżyły zbrodnicze marsze śmierci.
Inicjatywę podjęło Stowarzyszenie "Prawy Brzeg", które koncerty organizuje do dziś. Ich wspólny tytuł - "Siła miłości" - pochodzi ze słów dr Półtawskiej: "Bo tylko siła miłości potrafi zmienić życie człowieka, tylko ona nadaje życiu sens, tylko ona pomaga przetrwać nawet w dramatycznych okolicznościach".
Tegoroczny koncert w reżyserii Andrzeja Roga, pod kierownictwem muzycznym Stefana Błaszczyńskiego, rozpoczęły słowa W. Półtawskiej o sile ducha ludzkiego, odtworzone z archiwalnego nagrania filmowego. Potem zabrzmiała przejmująca uwertura Stefana Błaszczyńskiego "Nad wodami", następnie zaś recytowano i śpiewano z towarzyszeniem muzyków zespołu Piwnica Świętego Norberta wiersze polskich poetek z Ravensbrück: Grażyny Chrostowskiej, Teresy Harsdorf-Bromowicz, Zofii Górskiej-Romanowicz, Marii Rutkowskiej-Kurcyusz i Zofii Karpińskiej.
Ze szczególnym wzruszeniem przyjmowano przywołanie postaci Grażyny Chrostowskiej, lubelskiej harcerki i konspiratorki, więzionej w Ravensbrück i rozstrzelanej tam w 1942 r. wraz z siostrą Apolonią w wieku niespełna 21 lat. Była zdolną poetką. Jej wiersze przetrwały m.in. dzięki temu, że współwięźniarki uczyły się ich na pamięć. Utkwił w niej m.in. wiersz o słoneczniku: "Gdzieś zabłąkany świszcze po drogach wiatr. /A drogi nasze błotniste i całe drżące w drzewach, /Z ziemi wyrosłe białe rzędy chat /I nisko zawieszone nad ziemią, /Dziś przypomniane, zadeszczone niebo. /A tu, za oknem, słonecznik na deszczu moknie, /W jesiennej moknie szarudze /Wiatrem szyby tłucze. /Chwieje się, szumi zrozpaczony, /To ktoś wędrowny, zagubiony, /A za nim ludzie bezdomni, /Korowód rozchwianych cieni - Upiory i przypomnienia". Ów wiersz był - według W. Półtawskiej - "jedyną jasną smugą podczas szarej kwarantanny w szarym obozie".