Dla ks. Rafała Wierzbiaka, przewodnika wspólnoty VI idącej ze Skawiny, Czernichowa i Krzeszowic, najpiękniejszymi minutami wędrówki do częstochowskiej Pani są te, w których wszyscy leżą krzyżem na jasnogórskich wałach i oddają Maryi siebie.
Tego, co wtedy czują pątnicy, nie da się opisać słowami. – To trzeba przeżyć. Dla mnie za każdym razem jest to bardzo mocne doświadczenie, po którym przez cały rok czuję obecność Maryi w moim życiu. I nawet jeśli upadając przed tronem Mamy jesteśmy całkowicie przemoczeni albo zmęczeni żarem lejącym się z nieba, nagle „schodzi z nas wszystko”. I nic już nie jest ważne, oprócz osobistego spotkania z Matką Bożą, która przyprowadziła każdego z nas do swojego Syna – przekonuje ks. Wierzbiak.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.