W centralnej procesji, która przeszła z katedry na Wawelu do Rynku Głównego, rozważany był temat wierności Chrystusowi, prawu Ewangelii, życiowemu powołaniu i Kościołowi.
Uroczystości rozpoczęły się na dziedzińcu wawelskim Mszą św., której przewodniczył emerytowany biskup pomocniczy Jan Zając. Przy pierwszym ołtarzu, usytuowanym pod kościołem św. Idziego u stóp Wawelu, krakowianie rozważali hasło „Wierni Chrystusowi”. Homilię wygłosił bp Robert Chrząszcz.
- Nasz kontakt z Chrystusem powinien przyjąć wymiar relacji międzyosobowej, opartej na prawdziwej miłości z naszej strony - nauczał. Jego zdaniem, to miłość doprowadza człowieka do wierności, bo „miłość nigdy nie pozwoli nam zrobić w życiu czegoś, co rani drugą osobę”. - Zdrada i brak wierności pojawiają się tam, gdzie brakuje miłości - uwrażliwiał.
- Czy ja w mojej wolności pragnę mówić Bogu „tak”? Czy chcę być wierny Chrystusowi? Czy moją miłość do Niego pragnę odnawiać? - pytał hierarcha.
O duchowym głodzie i przesycie, który zabija, mówił przy drugim ołtarzu, pod kościołem świętych Piotra i Pawła, bp Damian Muskus OFM. Jak zapewniał, Bóg zna ludzkie braki i jest wrażliwy na ludzkie cierpienie, ale problemem nie jest głód, lecz przesyt. - Głód jest instynktownym wołaniem o posiłek. Aby żyć, trzeba doświadczyć braku, trzeba wiedzieć, że potrzebujemy chleba - wyjaśniał, dodając, że przesyt „wywołuje obojętność, powoduje ospałość i sprawia, że zamiast iść, zatrzymujemy się w drodze”.
- Kultura przesytu zabija wrażliwość, znieczula na poczucie głodu. Przekarmieni dobrami, które są łatwo dostępne, przesyceni wygodą życia, przestajemy odczuwać duchowy głód. Umrzemy, jeśli nie zrozumiemy, że słabniemy w drodze. Czeka nas śmierć, jeśli nie zwrócimy się do Pana z wołaniem: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić nas chlebem?” - podkreślał krakowski biskup pomocniczy.
Jego zdaniem, wspólnota Kościoła potrzebuje doświadczenia duchowego głodu, by „pozbyć się rutyny i docenić obecność Chrystusa w Chlebie”. Jak podkreślał, Pan wyprowadza Kościół „na pustkowie”, by Jego dzieci na nowo Go zapragnęły.
- Kościoła na pustkowiu nie nasyci samo kultywowanie pięknych tradycji, nie nakarmi go pragnienie wielkości i znaczenia, nie wzmocni go podpieranie się możnymi tego świata, nie uratują go wymyślne projekty ani mnożenie programów czy aktów prawnych - przestrzegał duchowny. - Tym, co może wzmocnić Kościół na pustkowiu, jest przyznanie się do głodu, do słabości, do błędów. Jezusowi wystarczy nasze zaufanie. Wystarczą Mu nasze skromne zasoby, niewielkie jak siedem chlebów i kilka rybek - przekonywał. Jak podkreślał, tyle wystarczy, by nabrać nowych sił i „z mocą głosić Dobrą Nowinę utrudzonemu światu”.
Trzeci ołtarz stanął w okolicach kościoła św. Wojciecha na Rynku Głównym. Tam o wierności życiowemu powołaniu mówił bp Janusz Mastalski. Mówił o pięciu składnikach tej wierności, wymieniając: obdarzenie, dziękczynienie, doświadczanie, bycie „dla” oraz naśladowanie.
Jak podkreślał bp Mastalski, trzeba znać źródło swojego powołania, a wdzięczność za dar powołania jest motywacją, by być mu wiernym. - Wierność powołaniu jest ważna w cierpieniu. Polega ona na pytaniu: „jak?”, a nie: „dlaczego?”. Chodzi również o to, by trwać wiernie pomimo wszystko i dawać świadectwo swojej wierności - mówił krakowski biskup pomocniczy.
Jak dodał, wierność powołaniu polega również na podejmowaniu nowych wyzwań i przekładaniu wiary na życie codzienne. Podkreślał, że dziś największym wyzwaniem dzisiaj jest obrona - nie walka - wartości najważniejszych dla chrześcijan. - Weźmy odpowiedzialność za współczesny Kościół - apelował.
Przy ostatnim ołtarzu, zbudowanym pod bazyliką Mariacką, homilię na temat wierności Kościołowi wygłosił abp Marek Jędraszewski. Czytaj TUTAJ.