Już w najbliższy czwartek 15 czerwca na ulice Krakowa wyjdzie orszak Lajkonika. Tym razem będzie to pochód szczególny - zadebiutuje w nim bowiem nowy Lajkonik Mariusz Glonek.
Taki całkiem nowy to ten Lajkonik nie jest, bo od wielu lat uczestniczy w lajkonikowych pochodach jako jeden z włóczków, a prywatnie jest synem poprzedniego Lajkonika Zbigniewa Glonka, który po 34 latach harców przeszedł w zeszłym roku na lajkonikową emeryturę. - To była niepowtarzalna rola. Rola Lajkonika nie jest banalna. Na pozór wydaje się, że to zadanie proste, łatwe i przyjemne. Ale do tego trzeba się przez długi, długi okres przygotowywać. Czegóż jednak się nie robi dla piękna tradycji! - powiedział Z. Glonek. - Mam niedosyt, że nie udało mi się doprowadzić do tego, żeby Lajkonik został wpisany na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Ale w wysiłkach nie ustajemy i może się jeszcze uda - dodał Lajkonik emeryt.
Na razie nowy Lajkonik z włóczkami odbywa ostatnie treningi przed czwartkowym pochodem i ma sporą tremę - raz, że to pierwszy raz, a dwa, że ojciec, który jako emeryt wylądował w orszaku, będzie mu się pilnie przyglądał. - Trochę jestem zestresowany. Zobaczymy, jak mi pójdzie. Pierwszy raz będzie na pewno ciężko naśladować ojca. Obserwowałem tatę, chodziłem w orszaku, ale widzieć, a zrobić to nie jest to samo - powiedział dziennikarzom M. Glonek podczas konferencji prasowej w Celestacie, w której wzięli udział obaj panowie.
Mariusz Glonek, podobnie jak ojciec, jest pracownikiem miejskich wodociągów. W ciągu ostatnich 127 lat rolę Lajkonika odgrywało 11 osób, w większości mieszkańców Zwierzyńca i Półwsia Zwierzynieckiego. Przeważnie byli to murarze i rzemieślnicy, wielu z nich uprawiało także szopkarstwo.
Mariusz Glonek swoje pierwsze lajkonikowe harce będzie przedstawiał pod czujnym okiem ojca Zbigniewa, Lajkonika emeryta (po prawej). Grzegorz Kozakiewicz