W piątek 23 czerwca minie 60 lat od chwili przyjęcia święceń przez ks. Jakuba Gila, zasłużonego kapłana archidiecezji. Jubilat świętował już w rodzinnym Glisnem.
Kiedy 23 czerwca 1963 r. w katedrze wawelskiej ówczesny biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, 43-letni Karol Wojtyła wyświęcił diakona Gila na prezbitera, ten miał 24 lata.
Glisne należało wówczas do parafii św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej. Podczas wakacji, w okresie Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, kleryk Gil każdego dnia na piechotę maszerował spod Lubonia na poranną Eucharystię do kościoła w Mszanie. Tam też odbyły się jego prymicje. Po święceniach pracował w Zubrzycy Górnej, Zebrzydowicach i Zakopanem.
W 1977 r. kard. Wojtyła wyznaczył ks. Gilowi kolejne zadanie, chyba najtrudniejsze - budowę kościoła w podkrakowskim Grębałowie (dziś to Wzgórza Krzesławickie). Po uzyskaniu pozwolenia na budowę domu parafialnego i plebanii w 1977 r., zgody na rozpoczęcie prac budowlanych doczekał się też kościół. Stało się to w trudnym 1980 roku. Nowy proboszcz z oddanymi sprawie parafianami zjednoczyli się wokół wspólnego dzieła i ruszyły prace. Nową świątynię już w 1987 r. konsekrował kard. Franciszek Macharski.
Ksiądz Gil, budowniczy kościoła Miłosierdzia Bożego, pozostał w parafii jeszcze do 1994 r., kiedy mianowano go dyrektorem Caritas Diecezji Krakowskiej. Kolejne cztery lata to praca na rzecz ubogich i potrzebujących. 7 lutego 1998 r. objął papieską parafię Ofiarowania NMP w Wadowicach, zastępując przyjaciela Jana Pawła II z czasów seminaryjnych - ks. Kazimierza Sudera. Kilkanaście miesięcy później gościł w Wadowicach Ojca Świętego Jana Pawła II, a 7 lat później - jego następcę Benedykta XVI, który w 2007 r. mianował proboszcza wadowickiej bazyliki infułatem.
Latem 2011 r. ks. inf. J Gil przekazał klucze do papieskiej parafii swojemu następcy, ale Wadowic nie opuścił i służy tam swoim doświadczeniem i gorliwością do dziś. 18 czerwca powrócił na chwilę tu, "gdzie wszystko się zaczęło", pod Luboń, do rodzinnej wioski, by świętować razem z rodziną, sąsiadami z os. Krupy, braćmi w kapłaństwie i tymi, których na swojej długiej, bo 60-letniej kapłańskiej drodze spotkał.
Prosił proboszcza ks. Andrzeja Sawulskiego SCJ, żeby ten diamentowy jubileusz był skromny. Był więc przepełniony przede wszystkim dziękczynieniem i radością za dar kapłaństwa. Pod Luboń przyjechali bracia kapłani, m.in. krajan z Glisnego ks. prał. Jan Franczak oraz następcy jubilata w wadowickiej bazylice - ks. prał. Stanisław Jaśkowiec i ks. Jarosław Żmija. Byli gliśniańscy strażacy, uczniowie i nauczyciele, przewodniczący Rady Gminy Mszana Dolna i chórzyści z parafii św. Michała Archanioła. Kto miał góralskie odzienie, w takim na tę uroczystość, pierwszą w dziejach parafii, się wybrał.
W homilii ks. Sawulski w ciepłych i mądrych słowach zwrócił się do jubilata - krajana: - Znacznie przekroczyłeś już biblijny Rubikon co do wieku życia, ale też lat w kapłaństwie. Dziś możesz powiedzieć za św. Pawłem: "W dobrych zawodach wystąpiłem, wiary ustrzegłem". Ale mamy nadzieję, że na wieniec sprawiedliwości jeszcze nie czas. Bieg twojego życia kapłańskiego nadal trwa. Nadal czekają ludzie na Bożą łaskę, którą mogą otrzymać przez twoje kapłańskie serce i dłonie. I choć może sił ludzkich mniej, to dobrze wiesz, że siłą dla kapłana jest Chrystus, za którym wyruszyłeś ponad 60 lat temu "od tych pagórków leśnych i łąk zielonych", by mówić i dać świadectwo o miłującym nas Bożym Sercu.
Zanim ruszyła odpustowa procesja wokół świątyni, do diamentowego jubilata ruszyły delegacje z życzeniami i gratulacjami. Na jubilata czekały dwie niespodzianki. Pierwsza z Wiecznego Miasta - błogosławieństwo od samego papieża Franciszka, druga - okolicznościowy adres z życzeniami i zapewnieniem o modlitwie od metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego.
Po uroczystym T"e Deum laudamus" jubilat przewodniczył procesji wokół świątyni, a na koniec udzielił kapłańskiego błogosławieństwa.