Rankiem 22 czerwca 1983 r. pielgrzymujący do ojczyzny papież Jan Paweł II otrzymał w Krakowie zaszczytny tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Uroczystość odbyła się w auli Collegium Maius UJ przy ul. Jagiellońskiej. Zaplanowano ją na godz. 8, papież poprosił jednak, aby w nawiązaniu do tradycji uniwersyteckiego "kwadransa akademickiego" zacząć ją o 15 minut później.
Uchwałę o nadaniu Janowi Pawłowi II godności doktora honoris causa podjął 12 maja 1983 r. Senat UJ, na zgodne wnioski rad 6 ówczesnych wydziałów uczelni. Podkreślono, że w myśli i działaniu papieża sprawy kultury, a szczególnie nauki "są zawsze przedmiotem szczególnej troski". Zwrócono uwagę na przypominanie przez niego, że celem nauki jest poszukiwanie prawdy. "Jan Paweł II przestrzega przed znieprawieniem i wykorzystaniem badań naukowych dla niskich celów. Podkreśla, że myśl ludzka nie może rozwijać się tam, gdzie lekceważy się i depcze godność człowieka, gdzie brak tolerancji i zrozumienia dla rozmaitości ludzkich dążeń" - napisano w uchwale Senatu.
W trakcie uroczystości w auli przemówienie wygłosił ówczesny rektor uczelni prof. Józef Gierowski. "Jak matka szczycąca się triumfem syna, tak pragnęła i nasza Alma Mater uczcić wielkość tego, który będąc jej magistrem, doktorem i docentem, powołany został na biskupa Rzymu. Uniwersytet nie rozporządza innym sposobem wyrażania swego uznania i swych uczuć, jak nadanie doktoratu honorowego. Zgodnie z powszechnym odczuciem, nasza społeczność akademicka uznała, że w tym przypadku musi on mieć charakter wyjątkowy - doktoratu wszech nauk Uniwersytetu Jagiellońskiego" - mówił rektor.
"Nie mogę ukryć, że w progi Almae Matris Iagellonicae wkraczam dzisiaj ze szczególnym wzruszeniem. Przez wiele lat jako krakowianin spotykałem się na co dzień z tym kompleksem gmachów, które kryje w sobie Uniwersytet - a jednak nie stracił on przez to na swojej wielkości. Nie spowszedniał. Pozostawił tą swoją podstawową wielkość, jaką posiada w dziejach ojczyzny oraz w dziejach kultury polskiej, europejskiej i światowej. Takim go widział jako wychowanek ksiądz Piotr Skarga, gdy nazwał Akademię Krakowską szczęśliwą fundacją królów polskich i ozdobą tej korony. Stykając się z nią na co dzień w ciągu 40 lat mojego tutaj pobytu, ani na chwilę nie straciłem tej świadomości, że obcuję z wielkością" - odpowiedział mu papież.
Wspominał swoje lata uniwersyteckie jako studenta polonistyki przed wojną, a po wojnie wykładowcy na Wydziale Teologii UJ, w 1954 r. "wyłączonym - po blisko sześciu wiekach - z organizmu Uniwersytetu: tej najstarszej w Polsce w Polsce Alma Mater. Mojej Alma Mater". Dodał, że czuje "historyczną wielkość Uniwersytetu Jagiellońskiego". Zakończył życzeniami. "Na portalu jednej z sal starego Uniwersytetu, auli Collegium Maius, czytamy taki napis: »Plus ratio, quam vis« (Bardziej rozumem niż siłą). Życzę ci, Uniwersytecie Jagielloński, abyś w siódmym stuleciu twojego istnienia pozostawał zawsze wierny tej akademickiej dewizie. Niech twoja obecność w życiu Polski współczesnej służy zwycięstwu tego, co jest godne człowieka jako istoty rozumnej i wolnej. Niech chroni od przewagi samych tylko sił materialnych. Życzę, abyś mógł, Uniwersytecie Jagielloński - wielki protagonisto wszystkich uczelni akademickich w ojczyźnie, przyczyniać się zawsze do ugruntowania całego życia polskiego na fundamentach mądrości, wiedzy i prawości" - powiedział papież.
Odczytano mu i wręczono łaciński dyplom nadania doktoratu honoris causa. Otrzymał także srebrny medal, zaprojektowany przez prof. Bronisława Chromego, dla upamiętnienia tej uroczystości.
Jan Paweł II znalazł także czas na krótkie spotkanie z przedstawicielami społeczności akademickiej UJ, zgromadzonymi na krużgankach i dziedzińcu Collegium Maius. Warto wspomnieć, że z okazji tego uroczystego doktoratu przed papieżem niesiono wyciągnięte ze skarbca Collegium Maius średniowieczne berła rektorskie, związane z postaciami kardynałów Zbigniewa Oleśnickiego i Fryderyka Jagiellończyka. - Dzięki temu, że nasz męski Krakowski Chór Akademicki śpiewał pod dyrekcją Jana Politowskiego w trakcie uroczystości w auli, mogliśmy obserwować Ojca Świętego z odległości kilku metrów. Nie wszystkim było to dane. Wstęp do auli był tylko za ściśle limitowanymi imiennymi zaproszeniami, wydrukowanymi na czerpanym papierze przez Drukarnię UJ. Nawet zasłużeni profesorowie musieli czekać na krużgankach. Z przejęciem uświadamialiśmy sobie, że ten wielki człowiek w białej sutannie to członek naszej wspólnoty akademickiej - wspomina Alojzy Baron, emerytowany archiwista, senior KChA przy UJ.
Czytaj także:
Przed 40 laty czekali na niego wszyscy
Każdy z nielicznych uczestników uroczystości w auli Collegium Maius UJ, musiał mieć przy sobie imienne zaproszenie wydrukowane na papierze czerpanym. Sprawdzały je kilkakrotnie po drodze do auli, służby czuwające nad bezpiecznym przebiegiem uroczystości. Archiwum prywatne