– Gdy wiosną 2021 r. trwała moja osobista droga krzyżowa, było przy mnie kilka osób, które pomagały mi nieść ten krzyż. Jedną z nich był dr n. med. Piotr Sołtysiak. Dziś wiem, że decyzja, którą podjął, przyczyniła się do uratowania mi życia – wspomina jego pacjent. Ta historia stała się cegiełką do przyznania doktorowi tytułu Miłosiernego Samarytanina.
Jego stan był na tyle ciężki, że większość lekarzy nie dawała mu szans, mówiąc, że nie zostało wiele czasu, proponując oddział paliatywny i sugerując, że nie ma już sensu niczym go męczyć. Wola życia była jednak wielka, a determinacja bliskich, by walczyć, póki się da – jeszcze większa. Zwłaszcza że prowadząca chorego onkolog postawiła wszystko na jedną kartę i podpisała zgodę na podanie leku ostatniej szansy, bo „jeśli on nie pomoże, to już nic nie pomoże”. Problem w tym, że wszyscy byli bezradni, bo trwała pandemia, szpitale były przepełnione i nikt nie chciał podjąć się operacji, bez której choremu groziły sepsa i/lub krwotok. Lekarze twierdzili, że chory po prostu jej nie przeżyje. Rozwiązanie tej patowej sytuacji graniczyło z cudem. I wtedy zjawił się dr Piotr, który widząc, co się dzieje, stwierdził, że liczą się dni, jeśli nie godziny, i że ta operacja musi się odbyć „na wczoraj”, bo do stracenia nie ma nic, a można zaryzykować i wygrać życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.