Co było jej największą radością podczas wyjazdu misyjnego? – Ludzie. Każde spotkanie z drugim człowiekiem było niezwykłe – nie ma wątpliwości Marcelina Kordek, która na Kubie spędziła 15 miesięcy.
Radość była tym większa, że mieszkańcy wyspy, niesłusznie nazywanej czasem rajem na ziemi, misjonarzy przyjmują z ogromną wdzięcznością. – Kuba jest piękna przyrodniczo, ale to państwo, którego polityka to trudny temat. Ten kraj tylko w telewizji wygląda wspaniale, dlatego Kubańczycy są zdezorientowani, widząc taki przekaz i obserwując otaczającą ich rzeczywistość. O to, co złe, obwinia się Stany Zjednoczone, a nie własny rząd odbierający człowiekowi nadzieję na lepsze, bardziej wartościowe życie. Kubańczycy mówią też często, że po śmierci muszą iść prosto do nieba, skoro za życia mają już czyściec. Trudno jest im więc zrozumieć, że chcemy zostawiać swoje życie, w którym mamy wszystko, żeby być z nimi, którzy nie mają nic. I to „nic” nie jest przesadą – zapewnia Marcelina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.