W krakowskim Muzeum Armii Krajowej można już oglądać wystawę "Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy".
To pasjonująca opowieść o rodzinie, której członkowie walczyli i ginęli w walkach o niepodległość, byli i są aktywni w różnych sferach życia zawodowego oraz społecznego i, mimo że rozsiani po całym kraju, są ze sobą połączeni silnymi więzami.
Tytułowi bracia Krajewscy to czterech synów kapitana pożarnictwa Władysława Krajewskiego (1883-1940) ze Skarżyska-Kamiennej. Trzech z nich zginęło już na początku II wojny światowej: Władysław (1910-1940), pracownik zakładów zbrojeniowych w Skarżysku-Kamiennej, oficer rezerwy piechoty, został zamordowany w zamojskiej Rotundzie, drugi z kolei - Leon Teodor (1913-1939), wicekomendant straży pożarnej w zakładach zbrojeniowych w Radomiu, w kampanii wrześniowej jako plutonowy podchorąży, dowódca plutonu kolarzy 8 Pułku Piechoty Legionów, poległy w trakcie walk na Lubelszczyźnie, i Marian Euzebiusz (1916-1939), chemik, bombardier podchorąży 20 Pułku Artylerii Lekkiej, który został śmiertelnie ranny w obronie Warszawy. Ocalał tylko najmłodszy z braci - Jerzy Józef (1922-1986), chemik, żołnierz Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich pod dowództwem sławnego Jana Piwnika "Ponurego", a później Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta".
W Ameryce i Francji takie postacie stają się ikonami pop-kultury. Na podstawie historii braci Niland Steven Spielberg nakręcił znany film "Szeregowiec Ryan". O braciach Krajewskich powstanie na razie tylko film dokumentalny dla TVP Historia.
Warto dodać, że także inni przedstawiciele rodziny Krajewskich byli żołnierzami AK. Wśród nich było m.in. 5 łączniczek.
Historię rodziny opowiedziano za pomocą rozmaitych pamiątek. Najbardziej wzruszające są te, które pozostały po Marianie Euzebiuszu w depozycie Szpitala Ujazdowskiego w Warszawie, gdzie zmarł, i zostały przekazane rodzinie. Nie tak dawno otrzymał je od swojej krewnej 21-letni Rafał Krajewski-Siuda z Krakowa, student matematyki w Edynburgu. Stało się to dla jego ojca - prof. Krzysztofa Krajewskiego-Siudy, znanego psychiatry krakowskiego, impulsem do próby ekspozycyjnego przedstawienia dziejów, czego efektem jest wystawa w Muzeum AK, której jest współautorem. - Oglądając z poruszeniem te pamiątki, pomyślałem, że to nie jest tylko nasza prywatna, rodzinna historia, że warto o tym opowiedzieć szerokiej publiczności - powiedział prof. Krajewski-Siuda.
- Historia rodziny Krajewskich to historia dwóch ostatnich wieków i niezwykłych ludzi. Ludzi szlachetnych i prawych. Wielu z nich oddało swoje życie idei niepodległości, a dzisiaj naszym obowiązkiem jest o nich pamiętać i tę pamięć przekazywać kolejnym pokoleniom. W Polsce było bardzo wiele takich rodzin. To dzięki nim doczekaliśmy czasów, kiedy nasza ojczyzna jest wolna - dodał Jarosław Szarek, dyrektor Muzeum AK.
Wystawę można oglądać w Muzeum AK (Kraków, ul. Wita Stwosza 12) do 2 czerwca 2024 roku.
- Oglądając z poruszeniem te pamiątki, pomyślałem, że to nie jest tylko nasza prywatna, rodzinna historia, że warto o tym opowiedzieć szerokiej publiczności - powiedział prof. Krajewski-Siuda (po lewej), pomysłodawca i współautor wystawy. Obok niego Jarosław Szarek, dyrektor Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Bogdan Gancarz /Foto Gość