Metropolita krakowski przewodniczył Mszy św. o północy w katedrze na Wawelu.
W homilii mówił m.in., że w powszechnym doświadczeniu ciemności nocy kojarzą się ze złem. To wtedy bowiem mają miejsce różnego rodzaju wypadki - w nocy często przychodzi niespodziewana śmierć, zazwyczaj w nocy przychodzi złodziej i włamuje się do domu gospodarza. Również w ciemnościach nocy dokonywał się dramat Chrystusa - uczniowie zwątpili w swojego Mistrza, Piotr trzy razy się Go zaparł, a Judasz zdradził. - Zapewne to złe doświadczenie nocnych ciemności doskonale znali również pasterze spod Betlejem. To ono kazało im wiernie stać na straży powierzonej im trzody, aby nie przytrafiło się jej jakieś nieszczęście. I oto nagle, zupełnie nieoczekiwanie, właśnie im, prostym ludziom, zostało dane całkowicie odmienne, wprost wyjątkowe doświadczenie nocy. Nocy cichej i świętej, nocy spotkania z Bożym Synem, nocy głoszenia i wysławiania Boga - mówił arcybiskup.
Zauważył też, że ta "noc jasności" pozwala odkryć chrześcijańską tożsamość - na przekór "poczynaniom niektórych, którzy właśnie w tych dniach pragną nas na nowo wprowadzić w czasy ciemności PRL-u poprzez usuwanie krzyży i stajenek betlejemskich z niektórych polskich urzędów".
- My, chrześcijanie, jesteśmy synami tej Światłości, którą jest sam Jezus Chrystus. Dlatego pragniemy być coraz bardziej światłością dla świata - przekonywał metropolita, dodając, że musimy robić wszystko, by nasza codzienność znajdowała się niejako w blasku betlejemskiej gwiazdy, a to znaczy, że musimy chronić się przed różnego rodzaju czerwonymi gwiazdami, znanymi nam z komunistycznej przeszłości, a także przed współczesnymi gwiazdkami, które pragną nas wciągnąć w nieszczęsną ciemność nienawiści, pogardy drugim człowiekiem, przemocy - podkreślił arcybiskup. - Musimy mieć w sobie moc wiary i odwagę ducha, by szukać Jezusa, by Mu wyjść na spotkanie, jak to przed wiekami uczynili pasterze, a także Mędrcy ze Wschodu - mówił metropolita. Jego zdaniem, tożsamość, którą chrześcijanie odkrywają tej świętej nocy, polega też na głoszeniu Bogu, a przez to głoszeniu prawdziwego i pełnego humanizmu. - Dlaczego więc arbitralnie pragnie się ograniczyć liczbę godzin przeznaczonych na katechizację w szkole, podczas których, głosząc prawdę o Chrystusie, głosi się pełną prawdę o człowieku? Dlaczego tym samym uderza się w same fundamenty europejskiej kultury? Dlaczego chce się duchowo okaleczać kolejne pokolenia polskich dzieci i młodzieży, jak to już czyniono u nas w czasach PRL? Dlaczego nie chce się miłować człowieka w całej prawdzie jego człowieczeństwa, do której należy również wymiar transcendencji, czyli odniesienia człowieka do Boga? O tym, jak bardzo "Bóg umiłował świat", dając nam swojego Syna, mówi tajemnica nocy Bożego Narodzenia. Ona pokazuje pełną prawdę o człowieku - jak bardzo jest on cenny i kochany przez samego Boga. To jest podstawą chrześcijańskiego humanizmu - podkreślił abp Marek Jędraszewski.
Wspomniał też o pokoleniach wielu Polaków, którzy umiłowali wolność ponad wszystko, ponad zdrowie i życie. - Tym większy jest ból, gdy po dziesięcioleciach zmagań znowu próbuje się odebrać nam - lub przynajmniej ograniczyć - naszą obywatelską wolność - mówił arcybiskup, wskazując m.in. na cierpienie ludzi, którzy nie mogą już odmawiać Koronki do Miłosierdzia Bożego, łącząc się, dzięki transmisji TVP, z tymi, którzy modlą się codziennie w łagiewnickim sanktuarium (w ostatnich dniach ta transmisja została zlikwidowała), i na krzywdę tych, którzy nagle utracili pracę.
Przed pasterką arcybiskup spotkał się z uczestnikami żywej szopki na placu przed klasztorem oo. franciszkanów, gdzie łamał się ze wszystkimi opłatkiem i złożył tradycyjne życzenia. - Życzę, aby Dzieciątko Jezus błogosławiło wam, waszym najbliższym, obdarzało pokojem, radością i pobudzało do dobra. Dzielcie się tą radością, że Bóg jest Emmanuelem - "Bogiem z nami" i że chce naszym dobrym sercom nieustannie błogosławić - mówił metropolita.