Trwa akcja pomocy dla dr. Piotra Sołtysiaka, który walczy z ostrą białaczką szpikową

W ten weekend odbędą się trzy dedykowane dla niego akcje rejestracji potencjalnych dawców szpiku kostnego.

Na początku stycznia media społecznościowe obiegła wiadomość, która dotarła na krańce Polski, że do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie trafił dr Sołtysiak, znany i ceniony krakowski lekarz, chirurg dziecięcy i specjalista USG, który od lat z pasją pomagał innym i ratował im życie. Za serce, które dawał pacjentom, został wyróżniony tytułem Miłosiernego Samarytanina Roku 2022. Jeszcze w grudniu biegał, przygotowując się do startu w kolejnym maratonie. Dopiero dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem poczuł się nieco gorzej, ale zrzucał to na przemęczenie i na infekcję, którą zaraził się od najmłodszej córki. W końcu zrobił morfologię, a gdy zobaczył wyniki, zrozumiał, co się dzieje. Spakował się i powiedział żonie Sylwii, że jedzie na SOR. W trybie pilnym został przyjęty na oddział hematologii, a diagnoza nie pozostawiała złudzeń: ostra białaczka szpikowa. Wyniki badań dr. Piotra były tak bardzo złe, że potrzebował on nie tylko  natychmiastowej chemioterapii, ale też wielu transfuzji krwi. Problem polegał na tym, że w krakowskim banku krwi były spore braki grup, które dla dr. Piotra były niezbędne (B Rh- i 0 Rh-). Na Facebooku rozpoczęła się wtedy wielka akcja pomocy krwiodawców, która szybko zaczęła przynosić dobre efekty, a do pana doktora popłynęła niezliczona liczba słów wsparcia oraz zapewnień o modlitwie.

Dziś jest on już po drugim cyklu ciężkiej chemioterapii i powoli odzyskuje siły - na tyle, że m.in. gra z dziećmi w wirtualne szachy i dzięki wideopołączeniom je z rodziną kolację. Z bliskimi nie może spotkać się twarzą w twarz, bo od 2 stycznia przebywa w izolatce Szpitala Uniwersyteckiego. Jego układ odpornościowy został "wyzerowany", a to oznacza, że zabić mógłby go nawet zwykły katar. Jak mówi, myśl o żonie i dzieciach, jak również wiara w Boga, są największą motywacją do walki z chorobą, która spadła na niego jak grom z jasnego nieba i wywróciła życie do góry nogami. Sylwia Sołtysiak cały czas rozsyła więc prośbę o modlitwę za męża i organizuje kolejne akcje rejestracji potencjalnych dawców szpiku, apelując, by zgłaszało się na nie jak najwięcej osób. Wśród nich może być bowiem ktoś, kto pomoże Piotrowi przeżyć starcie z białaczką, bo przeszczep jest dla niego jedyną szansą na powrót do zdrowia.

Do tej pory, dzięki Fundacji DKMS, odbyły się 3 takie akcje - w parafii Matki Bożej Różańcowej na Piaskach Nowych, w parafii Matki Bożej Saletyńskiej na os. Cegielnianym i w parafii oo. zmartwychwstańców przy Łobzowskiej. W najbliższy weekend odbędą się trzy kolejne akcje: w Centrum Handlowym "Bonarka" (24 lutego od godz. 10 do 20), w Centrum Handlowym "Serenada" (24 lutego od godz. 10 do 20) i w sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej (25 lutego po wszystkich Mszach św.).

Trwa akcja pomocy dla dr. Piotra Sołtysiaka, który walczy z ostrą białaczką szpikową   W ten weekend akcje odbędą się w 3 miejscach. Materiały Fundacji DKMS

Dla chorych przebywających na oddziałach hematologicznych, także dla P. Sołtysiaka, nieustannie jest też potrzebna krew, dlatego Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie apeluje, by każdy, kto może, dzielił się tym życiodajnych płynem z potrzebującymi. - W czasie pandemii wydawaliśmy ok. 7 tys. jednostek krwi miesięcznie. W ubiegłym roku było to już 9 tys. jednostek, a tylko w styczniu tego roku małopolskie szpitale poprosiły o 10,2 tys. jednostek krwi. Dla nas to oznacza, że musimy pozyskać nawet o tysiąc dawców więcej miesięcznie niż do tej pory. Nie da się jednorazowo uzupełnić braków, bo krwi nie można przechowywać przez zbyt długi czas - mówi Beata Mazurek, dyrektor RCKiK w Krakowie.

Sławek Szymocha krwiodawcą został w 2021 r., gdy zaczęła się akcja dedykowana jego podopiecznemu Oskarowi, który zachorował na białaczkę. Sławek, oprócz pracy zawodowej, trenuje też z młodzieżą grę w piłkę nożną, a Oskar był bardzo uzdolnionym bramkarzem. - Gdy okazało się, że chłopiec walczy o życie, i że ma taką samą grupę krwi jak ja, poszedłem po raz pierwszy oddać krew i do RCKiK w Krakowie chodzę do dziś, regularnie, co dwa miesiące - opowiada Sławek.

Ewa Warelis honorową krwiodawczynią jest już od 20 lat, podarowała już 15 litrów krwi. Zaczęła ją oddawać, będąc studentką, z powodów czysto materialistycznych - dla czekolad, które dostaje się po donacji. - Z czasem zrozumiałam jednak, że nieważne są czekolady, L4 ani darmowe przejazdy MPK, na które czekałam 20 lat. Ważne jest to, że oddaję, bo mogę to zrobić, bo krwi nie da się niczym zastąpić, bo tym bezinteresownym darem ratuję czyjeś życie. Niech nas, krwiodawców, będzie jak najwięcej! - zachęca Ewa.

« 1 »