Po co wciąż tam jeździsz, życie narażasz? – często pytają o to znajomi, gdy Grażyna Sławińska wraca do Polski, by odpocząć i nabrać sił przed kolejnym ukraińskim „turnusem”. – Bo są tam ludzie, za których wzięłam odpowiedzialność. Nie mogę ich zostawić – przekonuje wolontariuszka.
Dodaje po chwili namysłu, że mimo pewności, z jaką mówi te słowa, może przyjść taki moment, gdy powie, że to był ostatni raz albo że potrzebuje przerwy na jakiś czas. Bo nie jest człowiekiem z żelaza, tylko kobietą, która od początku swojego pobytu w ogarniętej wojną Ukrainie (czyli od wakacji 2022 r.) sporo widziała i przeżyła, a dłuższy pobyt w miejscach, na które cały czas spadają rakiety, bomby i drony, musi odciskać piętno. Nie da się też zapomnieć traumy walki o życie i powrót do sprawności po tym, gdy w styczniu 2023 r. odłamek rosyjskiego pocisku oderwał Grażynie stopę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.