Zapraszamy na Modlitewne Jerycho i niedzielę ze świadkami Eucharystii

O mocy płynącej z adoracji w ciszy i zjednoczeniu diecezji na wielkim uwielbieniu Jezusa opowiada ks. Ireneusz Okarmus z Komitetu Organizacyjnego Kongresu Eucharystycznego Archidiecezji Krakowskiej.

Monika Łącka: Kongres powoli dobiega końca, ale przed nami weekend pełen kulminacyjnych wydarzeń, które będą niejako przygotowaniem do tego, co wydarzy się 15 czerwca.

Ks. Ireneusz Okarmus: Ten najbliższy weekend będzie kontynuacją całego duchowego cyklu, jaki trwał od pierwszej niedzieli maja. Właśnie wtedy w parafiach diecezji krakowskiej rozpoczęły się adoracje Pana Jezusa, które trwały w każdą niedzielę, przez kilka godzin, czego zwieńczeniem była uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. Procesje eucharystyczne, które wyszły ze wszystkich parafii, były jednym wielkim uwielbieniem Chrystusa - szliśmy za Nim, wierząc, że On jest dla nas obecny. Teraz 8 czerwca spotkamy się w 14 kościołach diecezji (7 w Krakowie i 7 poza Krakowem), gdzie po wieczornej liturgii trwać będzie modlitwa adoracyjna. Wszędzie to Modlitewne Jerycho rozpocznie się Mszą św., a potem trwać będzie adoracja.

Każdy może wziąć udział w Modlitewnym Jerychu?

Do poszczególnych kościołów zaproszone są różne grupy, wspólnoty Kościoła. Na przykład w bazylice Bożego Ciała w Krakowie, czyli od niedawna w sanktuarium Najświętszej Eucharystii, spotkają się kapłani, klerycy, zakonnicy, a także nadzwyczajni szafarze Najświętszego Sakramentu, czyli ci, którzy mogą dotykać Ciała Pańskiego. W kolegiacie akademickiej św. Anny zjednoczą się studenci, pracownicy uczelni i całe środowisko związane z nauką, a grupy charyzmatyczne modlić się będą w kościele św. Katarzyny na Kazimierzu. Oprócz nich przyjść może jednak, rzecz jasna, każdy, bo zamysł jest taki, byśmy poczuli, że o tej samej godzinie jesteśmy zjednoczeni w ciszy na adoracji, która polega na wejściu w dialog z Tym, który mówi: "Jestem waszym przyjacielem". Byśmy wspólnie wchodzili na wyższy poziom rozwoju duchowego. Warto jeszcze dodać, że szczególnym miejscem na mapie Jerycha będzie krzyż górujący nad zakopianką, w Krzeczowie - tam trwać będzie modlitwa przebłagalna za grzechy tych, którzy doprowadzili do wypadku (będąc np. pod wpływem alkoholu czy narkotyków), za ofiary tych wypadków i za ich rodziny.

Po takiej dawce modlitwy w niedzielę 9 czerwca spotkamy się z tymi, którzy mówią, że Jezus jest Panem ich życia.

Te spotkania odbędą się w 9 parafiach Krakowa, gdzie świadectwo będą dawać ludzie, którzy przeszli nawrócenie lub którzy spotkali zmartwychwstałego Chrystusa w różnych, czasem najmniej oczekiwanych momentach swego życia. Teraz dzielą się tym doświadczeniem, przekonując, że On jest, żyje i działa. Często słyszy się, że wierni mówią, iż kapłani głoszą kazania, bo taka ich praca. I coś w tym jest. Wielką wartość ma więc posłuchanie osób świeckich, które potrafią tak planować każdy dzień, by znaleźć w nim czas na Mszę św. i adorację. Co ważne, wszyscy ci świadkowie Eucharystii zostali posłani do wypełnienia tej misji przez Kościół krakowski podczas Mszy św. na Skałce 12 maja. Wtedy właśnie nuncjusz apostolski pobłogosławił ich i wręczył im krzyże misyjne.

Nieco ponad tydzień przed zakończeniem kongresu widać już dobro, jakie wydarzyło się podczas jego trwania?

Kongres Eucharystyczny w naszej diecezji odbywa się po raz pierwszy, więc na pewno jest to wydarzenie, które zapisuje się na kartach jej historii. Na pewno też wydarzyło się wiele dobra duchowego, którego w żaden sposób nie zmierzymy. Wiem jednak, bo osobiście rozmawiałem z wieloma uczestnikami adoracji, jakie trwały w parafiach, że dużo osób poczuło sens adoracji w ciszy. Mówiły mi, że dla nich to był ogromny duchowy skarb, że mogły przyjść w niedzielę i kościół był otwarty przez kilka godzin, a one modliły się przez dowolną ilość czasu. Jest też kilkanaście parafii, które chcą podjąć adorację całodzienną. Powstają również kaplice adoracyjne, np. w Wieliczce, Skawinie. Owocem kongresu jest też sanktuarium Najświętszej Eucharystii, które erygował metropolita krakowski w Boże Ciało. Kolejnym owocem jest pomysł, by w kilku parafiach powstały grupy ludzi adorujących Pana Jezusa - chcą one zadeklarować, że będą spędzać na modlitwie adoracyjnej godzinę tygodniowo.

Gdy w pierwszą niedzielę Adwentu metropolita krakowski ogłaszał kongres, nikt nie spodziewał się, że zakończy go Msza św. beatyfikacyjna sł. Bożego ks. Michała Rapacza.

To prawda i jest to niesamowita klamra, która spina kongres. Rozpoczął się on bowiem w Wielki Czwartek Mszą Krzyżma, którą z metropolitą koncelebrowało ok. 700 kapłanów. Później przez tydzień trwała peregrynacja relikwii błogosławionej rodziny Ulmów, czyli ludzi, którzy siłę ducha czerpali z Mszy św. i adoracji. Za tydzień 15 czerwca spotkamy się zaś na beatyfikacji ks. Rapacza, zamordowanego w 1946 r. przez komunistów, który dla współczesnych duchownych może być wzorem dobrego pasterza dla powierzonych nam owiec. On był gotowy ponieść śmierć, niż wycofać się z głoszenia Ewangelii, i był to owoc tego, że ks. Michał spędzał na modlitwie adoracyjnej wieczorne godziny. Parafianie widzieli, że każdego wieczoru szedł do kościoła, by odprawiać adorację albo Drogę Krzyżową, modląc się w intencji konkretnej rodziny z parafii. A trzeba pamiętać, że parafia Płoki była bardzo trudna - dużo było tam zatwardziałych ateistów, komunistów, wrogów Kościoła. A on ich powierzał Bogu! Co więcej, gdy został ostrzeżony, że jest przygotowywany zamach na jego życie, mógł uciec, ale on pozostał, bo nie chciał zostawić swojej parafii. Ta beatyfikacja przypomni nam, że człowiek jest zdolny do heroicznych czynów, jeśli wierzy, że Jezus jest obecny w Najświętszym Sakramencie.


Szczegółowy program Jerycha i spotkań ze świadkami Eucharystii można znaleźć na: eucharystyczny.diecezja.pl.

« 1 »