W niedzielę 23 czerwca na terenach zielonych przy Centrum Jana Pawła II na krakowskich Białych Morzach odbywały się obchody Światowego Dnia Uchodźcy, zorganizowane przez Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
Wraz z odbywającym się tam Piknikiem Rodzinnym były częścią Archidiecezjalnego Święta Rodziny.
Ważnym punktem Światowego Dnia Uchodźcy była społeczna akcja krwiodawstwa "Kropla dobra". - To wspólna akcja uchodźców z Ukrainy mieszkających w Polsce, w tym podopiecznych Caritas, ich znajomych oraz rodzin i Polaków. W wakacje potrzebna jest krew dla ratowania zdrowia i życia, stąd pomysł, by w ten sposób zaangażować się i pomóc potrzebującym. To również dobra okazja, aby przy tej okazji zwrócić okazję na problem uchodźstwa - mówi ks. Łukasz Ślusarczyk, zastępca dyrektora Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
Przez kilka godzin na parkingu przy wejściu do Centrum Jana Pawła stał mobilny punkt poboru krwi, tzw. krwiobus. Do tego autobusu, z nowoczesnym sprzętem, wyposażonego w trzy miejsca, gdzie pod opieką fachowego personelu można było oddać krew, stała kolejka honorowych krwiodawców. - Już od 20 lat jestem honorowym krwiodawcą. Dowiedziałem się o obecnej akcji i od razu przyjechałem. Wiem, że moja krew pomoże innym - mówi Michał Mazurek, informatyk z Krakowa.
Siostra Teresa Pawlak, albertynka rodem z Zubrzycy Górnej na Orawie, koordynatorka Caritas Archidiecezji Krakowskiej ds. wolontariatu, także oddała krew. - Pojawienie się dzisiaj w krwiobusie łączy się oczywiście ze Światowym Dniem Uchodźców. To nie jest jednak jakaś jednorazowa pokazówka z mojej strony. Oddaję krew systematycznie od 2013 roku. I mam na to papiery! - śmieje się albertynka, pokazując legitymację honorowego krwiodawcy z wieloma wpisami.
Od obecnych w trakcie obchodów pracowników oraz wolontariuszy Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Archidiecezji Krakowskiej, wspierającego na co dzień uchodźców, można się było dowiedzieć, jak ta pomoc wygląda w praktyce. Wolontariusze częstowali też słodkimi wypiekami, wodą mineralną i dobrą kawą. - W sumie w działalność centrum jest zaangażowanych ok. 100 wolontariuszy. Pomagamy starszym i młodszym, także niepełnosprawnym - mówi pochodząca z Ukrainy wolontariuszka Ołena, związana z centrum od dwóch lat.
- Działalność pomocowa centrum jest bardzo szeroka. Zostało założone pół roku po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję, z czym związana była duża fala uchodźców, którzy przybywali m.in. na teren naszej archidiecezji. Na początku była to pomoc bezpośrednia, np. w poszukiwaniu zakwaterowania, dostarczania pożywienia i odzieży. Po powstaniu centrum zaczęliśmy współpracować z Caritas Polska i Caritas Internationalis. W tym czasie powstało wiele różnych inicjatyw, mających na celu już nie tylko zaspokojenie pierwszych potrzeb, lecz także integrację uchodźców, pomoc w poszukiwaniu pracy, pomoc psychologiczną dla dorosłych i dzieci, które szczególnie mocno przeżywają to, co ich dotyka w związku z wojną. Bardzo dużo osób wróciło z powrotem po roku od wybuchu wojny, dochodząc do wniosku, że nie chcą już dłużej pozostawiać na uchodźstwie. Część jednak zdecydowała się na pozostanie w Polsce. Niektóre z nich zaangażowały się bardzo mocno w pomoc dla rodaków jako wolontariusze naszego centrum - mówi ks. Ślusarczyk. - Jednym z ważnych elementów naszego obecnego działania jest organizowanie kolonii dla dzieci z Ukrainy. To są tzw. kolonie wytchnieniowe, odbywające się w ośrodku wczasowo-rekolekcyjnym Caritas w Zakrzowie. Przez 14 dni dzieci mają okazję zapomnieć o wojnie, choćby tylko na ten czas. W tym roku mieliśmy już dwie duże grupy - z obwodu Chmielnickiego (dawny Płoskirów) i z Winnicy. Czekamy na kolejne dwie grupy - z Kijowa i Żytomierza - dodaje zastępca dyrektora Caritas.
Rodziny z dziećmi, po zaspokojeniu potrzeb duchowych, szły na Piknik Rodzinny, w którego trakcie na uczestników, szczególnie najmłodszych, czekały gry i zabawy, konkursy, pokaz sprawności służb mundurowych, występ zespołu Promyczki Dobra i poczęstunek.
Z kanadyjskiego Toronto przyjechali na Białe Morza Danuta i Artur Łąccy wraz z dziećmi Julią, Wiktorią i Łukaszem. - Jesteśmy krakowianami z pochodzenia. Przyjechaliśmy odwiedzić miasto rodzinne i przy okazji oddać hołd św. Janowi Pawłowi II. Wybieramy się na Mszę św. do jego sanktuarium. Dowiedzieliśmy się, że po zakończeniu Mszy rozpocznie się Piknik Rodzinny. Na pewno się tam z dziećmi wybierzemy - powiedzieli państwo Łąccy.
Z przejęciem przygotowywali się do występu na scenie członkowie zespołu Promyczki Dobra z Nowego Sącza. Przyjechali z dyrektorem ks. Andrzejem Mulką i Mileną Małecką-Rogal, dyrektorem artystycznym i choreografem. - Będziemy śpiewali m.in.piosenki o świętych. Tremy nie mamy ani-ani, bo przecież występujemy już nie pierwszy raz - mówi z przekonaniem Agnieszka, członkini zespołu.
Zespół, w którym śpiewają i tańczą dzieci od 9. do 14. roku życia, działa od 1991 roku. Początkowo wykonywał głównie piosenki pielgrzymkowe i oazowe. Potem przyszedł czas m.in. na kompozycje oryginalne - Joachima Mencla, Piotra Pałki i Dariusza Janusa. Niezapomniane były kilkakrotne spotkania z papieżem Janem Pawłem II. Wielkim zaszczytem dla członków zespołu śpiewających w 2016 r. był udział w pożegnaniu papieża Franciszka na lotnisku w krakowskich Balicach po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży.
Jednym z organizatorów Pikniku Rodzinnego był krakowski Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II, kierowany przez ks. Sebastiana Kozyrę. Na stoisku instytutu można się było dowiedzieć m.in. o szczegółach działania Akademii Rodzinnej, prowadzonej przez tę instytucję. - To comiesięczny cykl spotkań dla rodzin z dziećmi. Ich uczestnicy wpierw biorą udział w Mszy św. w sanktuarium, potem biorą udział w warsztatach edukacyjnych. Zakończenie odbywa się w trakcie Pikniku Rodzinnego podczas Archidiecezjalnego Święta Rodziny - mówi Agnieszka Droździk.
Z kanadyjskiego Toronto przyjechali na Białe Morza Danuta i Artur Łąccy wraz z dziećmi Julią, Wiktorią i Łukaszem. Bogdan Gancarz /Foto Gość