Wśród pątników nie brakuje osób, których życiowa historia jest namacalnym dowodem, że Częstochowska Pani ratuje i pomaga rozwiązywać problemy.
Gdy Ania i Kuba opowiadają o tym, czego doświadczyli, Ania zastanawia się, jak to możliwe, że razem z mężem dali się wmanewrować w intrygę przygotowaną przez jej teściów. - Zbyt długo nie potrafiłem stanąć po stronie żony, gdy była przez nich atakowana. Nie przypuszczałem, że największy cios przyjdzie od mojej mamy, której tak ufałem - przyznaje gorzko Kuba. Jako jedynak zawsze był oczkiem w głowie swoich rodziców (lekarki i prawnika) i od dziecka słyszał, że jest najwspanialszy, najzdolniejszy i ma przed sobą świetlaną przyszłość, w której liczą się tylko pozycja społeczna, znajomości i pieniądze. Musiał więc dużo się uczyć, by być najlepszym w klasie i najlepiej zdać maturę. Ojciec, który nie znosił sprzeciwu, wybrał mu nawet kierunek studiów, choć Kuba wcale nie chciał być prawnikiem. Na ostatnim roku studiów poznał Anię, studentkę trzeciego roku Akademii Muzycznej, która wydawała się być z jakiegoś innego, nieznanego mu świata. Zafascynowała go i nawet nie wiedział kiedy zakochał się w tej inteligentnej i subtelnej dziewczynie o artystycznej duszy. Niestety, jego rodzicom nie przypadła do gustu, bo uważali, że ich syn zasługuje "na kogoś lepszego". Z uśmiechem na twarzach potrafili więc sprawiać Ani przykrość za przykrością, a jej ból potęgował fakt, iż Kuba, najpierw narzeczony, a potem już mąż, nie stawał po jej stronie tak, jak powinien.
Wściekłość teściów przybierała z czasem na sile, bo okazało się, że Ania "zaraziła" męża swoim życiem duchowym. Młodzi próbowali bowiem być szczęśliwi, mimo wszystko, choć cieniem na ich małżeństwie kładł się brak dzieci. Ten drażliwy temat postanowiła wykorzystać teściowa, by raz na zawsze rozbić to małżeństwo. Pod pozorem troski o synową przepisała jej, jako lekarka, kurację, która miała pomóc zajść w ciążę. Ania, niczego nie podejrzewając, zaczęła przyjmować lekarstwa, a wtedy jej zdrowie posypało się jeszcze bardziej. Sypać zaczęło się też małżeństwo, a kłótnia goniła kłótnię. Zrozpaczona Ania, za namową siostry, poszła na pielgrzymkę na Jasną Górę, by tam prosić o ratunek. Jej rozpacz sięgnęła zenitu, gdy po powrocie z pielgrzymki usłyszała, że będzie rozwód. Na szczęście Maryja już zaczęła działać i niebawem Kuba przez przypadek odkrył w biurku matki zastrzyki, które przecież brała Ania. Gdy przeczytał ulotkę, z przerażeniem zrozumiał, że jego własna matka okrutnie skrzywdziła Anię… Ta jednak, na modlitwie, zdecydowała się wybaczyć mężowi i pomóc mu wybaczyć mamie wszystko, co ta zrobiła.
Adam na Jasną Górę pielgrzymował od zawsze, a wiara byłą filarem jego życia. Nie było więc przypadku w tym, że właśnie podczas pielgrzymki poznał swoją przyszłą żonę. Siedem pierwszych lat po ślubie to była dla nich istna sielanka. Niestety, zły duch postanowił zastawić na Anię pułapkę, w którą ta wpadła nie wiadomo kiedy. Najpierw odeszła od Boga, wiążąc się ze Świadkami Jehowy, a potem zaczęła praktykować buddyzm. To wszystko odbiło się na jej rodzinie tak mocno, że i mąż i piątka dzieci zupełnie przestali ją interesować. Nie uczestniczyła w wydarzeniach religijnych ważnych dla dzieci, nie obchodziły jej ich postępy w nauce. Mąż ani na chwilę nie przestał jednak jej kochać - modlił się w jej intencji i wierzył, że jeszcze kiedyś będzie pięknie.
Któregoś dnia najstarszy syn, wtedy już 15-latek, zaskoczył go pytaniem, czy może poważnie porozmawiać z ojcem. - Myślałem że chodzi mu o sprawy związane z jego nową szkołą. Tymczasem on wyznał, że już od dłużnego czasu widzi, co dzieje się z mamą. Zaskoczył mnie stwierdzeniem, że chce podjąć specjalną modlitwę w intencji mamy, czyli rozpocząć Nowennę Pompejańską. Zaprosił mnie do tej modlitwy - wzrusza się Adam. Propozycję syna przyjął z radością i wtedy z jeszcze większym zaskoczeniem przyjął fakt, że chłopiec na początek tej modlitwy wybrał dzień 6 sierpnia. - Gdy zapytałem, dlaczego akurat ta data, powiedział, że przecież wtedy wyrusza Piesza Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę, a on wie, że wiele razy ja i mama w niej uczestniczyliśmy. Teraz więc on prosi, abym pozwolił mu pójść na pielgrzymkę. Zgodziłem się i ustaliliśmy, że przyjadę z pozostałymi dziećmi na zakończenie pielgrzymki - mówi Adam. 11 sierpnia był bardzo uroczystym dniem. Adam długo klęczał wraz z dziećmi przed cudownym wizerunkiem Maryi Jasnogórskiej. Zawierzył Jej wtedy siebie, żonę i dzieci. Nie mógł wiedzieć, że w tym samym momencie, ktoś oddaje siebie na służbę Maryi. O tym miał się dowiedzieć dopiero za kilka lat...
Rozpaczliwe wołanie i bezgraniczne zaufanie zostało wysłuchane. Nie stało się to jednak natychmiast i spektakularnie. Po zakończeniu pierwszej nowenny syn Adama powiedział, że ma nadzieję, że mimo braku efektów modlitwy jego tata nie zwątpił, bo on jest gotowy kontynuować "dobijanie się do nieba". - Byłem wzruszony niezwykłą dojrzałością i mocną wiarą syna. W duchu dziękowałem Bogu za to, jaki jest i z zaskoczeniem odkryłem kolejną niespodziankę, albo raczej Boży przypadek. Rozpoczęcie drugiej "Pompejanki" przypadało w dniu urodzin żony. Kilka dni przed tą datą Ania zapytała mnie, czy znam mądrego i świętego kapłana, bo ona ma wielką potrzebę, by z kimś takim porozmawiać. Znałem. Umówiłem ich, nakreślając temu księdzu sytuację. O czym przez trzy godziny rozmawiali? Nigdy nie dopytywałem, ale to spotkanie stało się przełomem w życiu żony. Ania przyznała potem, że przez lata była w ciemnej dolinie, ale ktoś nie przestawał o nią walczyć i dziś znów jest na łące pełnej kwiatów - kończy swą opowieść Adam.
Szczegółowe informacje o 44. Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej na Jasną Górę, czyli m.in. o zapisach, można znaleźć na www.pielgrzymkakrakowska.diecezja.pl i na profilu „Piesza pielgrzymka archidiecezji krakowskiej” na Facebooku.