Co roku 6 sierpnia wyrusza z Oleandrów Marsz Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej i co roku w poprzedzającym wymarsz dniu odbywa się na Małym Rynku kolejna Krakowska Lekcja Śpiewania pod tytułem "Kadrówka 1914". W tym roku była to już 88. lekcja.
Jak zwykle, ten wyjątkowy koncert, w którym śpiewa głównie publiczność, prowadził pomysłodawca i motor całego przedsięwzięcia - Waldemar Domański. Lekcja odbyła się dość szczęśliwie, bo deszcz, którego wszyscy się spodziewali, spadł dopiero po zakończeniu śpiewów. Tak, że hasło: "Patriotyzm nie musi być cierpieniem!", pod którym W. Domański rozpoczął lata temu piosenkowanie, jeszcze raz się sprawdziło i patriotyczni śpiewacy nie zmokli.
Rozpoczęto od wręczenia dyplomu "Krakoskiego (sic!) Dobrodzieja". Otrzymała go Małgorzata Trojańska, specjalistka oligofrenopedagogiki, czuwająca nad zdrowiem psychicznym krakowskich studentów. A potem wszystko potoczyło się jak zwykle.
Jest to jedyny koncert na świecie, w którym głównym wykonawcą jest publiczność. Oczywiście, śpiewa stojący na scenie zespół Lochu Camelot, gra jego szefowa Ewa Kornecka, a W. Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, głównie słucha, jak śpiewają ludzie na widowni (a śpiewają z roku na rok coraz składniej).
Jak co roku, oprócz tradycyjnych i poważnych pieśni i piosenek o bagnetach, Moskalach i chwalebnej śmierci za ojczyznę, były także piosenki żartobliwe, żeby nie powiedzieć - zgoła rubaszne. Bolesław Wieniawa-Długoszowski był znanym żołnierzem i oficerem, poetą i ogólnopolskiej sławy imprezowiczem. Jego piosenka o medycynie czasu wojny, która leczy wszystkie choroby, począwszy od zaparcia, a skończywszy na bólu stawów, który mija wraz z utratą nóg, niekoniecznie nadaje się do wiernego cytowania tu, ale śmieszna jest niezwykle.
Ze spraw bardziej poważnych prowadzono zbiórkę darów rzeczowych i pieniędzy na potrzeby schroniska dla zwierząt, które boryka się z nadmiarem pensjonariuszy i brakiem funduszy. Po raz pierwszy wystąpił na lekcji nowy prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. Jak stwierdzili aktorzy Camelotu, który mieli bliżej do śpiewającego włodarza miasta - śpiewa dużo lepiej niż jego poprzednik prof. Jacek Majchrowski.