Kawa smakuje tu zawsze tak samo, jabłecznika schodzi w sezonie nawet 12 blach dziennie, nie zmienia się też krajobraz – widać stąd najpiękniejsze tatrzańskie jezioro i charakterystyczne górskie szczyty.
Schronisko nad Morskim Okiem, najchętniej odwiedzane przez turystów przybywających z całego świata, działa nieprzerwanie od 150 lat. Kieruje nim – już kilkadziesiąt lat – Maria Łapińska, a pomagają jej najbliżsi. Wcześniej zaś wędrowcom służyli jej teściowe. – Najbardziej żałuję chwil, kiedy nasi goście przychodzą nad Morskie Oko i nic nie widzą. Dobrze wiemy, że pogoda w górach może się szybko zmienić – mówi M. Łapińska. – Obserwuję też, co robią turyści, zwłaszcza młodzi: chłopak zasłania dziewczynie oczy, a ona „odzyskuje” wzrok dopiero, jak stają przy drewnianej poręczy i odsłania się widok na taflę jeziora, w której odbijają się okoliczne szczyty – opowiada pani Maria. Są i tacy, którzy pytają o Półwysep Miłości, czyli taki mały skrawek przy tafli jeziora. – Nie jest on jakiś znaczący, ale może tam właśnie, nieco z dala od innych wędrowców, młodzi chcą pobyć ze sobą sami? Może tam właśnie chłopak oświadcza się dziewczynie? Bo jest to chyba miejsce wymarzone! – śmieje się szefowa schroniska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.