Gdy 11 lat temu usłyszał od lekarza brutalne słowa, że już nic z niego nie będzie, nie uwierzył – chciał walczyć. Dziś Bartłomiej Krawczyk spełnia swoje marzenia i daje nadzieję innym, udowadniając, że nigdy nie wolno się poddawać.
Tamten listopadowy dzień 2013 r. zmienił wszystko. Wychodząc z pracy, Bartek nie przypuszczał, że stawia swoje ostatnie kroki. Kilka godzin później padła diagnoza: uszkodzony kręgosłup i rdzeń kręgowy, paraliż do końca życia. Gdyby ktoś mu wtedy powiedział, że jeszcze będzie jeździł samochodem, grał w koszykówkę, a nawet skakał ze spadochronem, pewnie uznałby, iż to okrutny żart, skoro nikt w szpitalu nie wierzył, że on jeszcze samodzielnie usiądzie na łóżku. O samodzielnym życiu nie wspominając. Na szczęście Bartek miał przy sobie rodziców, którzy postanowili szukać pomocy dla syna, i kochającą dziewczynę Agnieszkę, która nie zamierzała słuchać słów rehabilitantki mówiącej, że „z tym mężczyzną może sobie dać spokój, bo rodziny z nim na pewno nie stworzy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.