Trwa głosowanie na Miłosiernych Samarytan Roku 2024

W ubiegłym roku to prestiżowe wyróżnienie otrzymało m.in. Stowarzyszenie Piękne Anioły. Do szukania osób o wielkich sercach zachęca o. Stanisław Wysocki, który 20 lat temu wymyślił ten plebiscyt.

Krakowskie Stowarzyszenie Piękne Anioły statuetkę Miłosiernego Samarytanina dostało na swoje 10. urodziny, i choć powstało przypadkiem (albo raczej: zrządzeniem opatrzności), to przez wszystkie lata swojej dotychczasowej działalności wykonało już ok. 450 remontów, pomagając w ten sposób kilku tysiącom dzieci z rodzin, które zderzyły się z potężnym kryzysem. Wyremontowano nie tylko mieszkania i domy, ale też pokoje kuratorskie do pracy z trudną młodzieżą, sale widzeń dzieci z rodzicami z zakładów karnych oraz salę pożegnań w hospicjum dziecięcym czy porodówkę w krakowskim "Żeromskim".

- Piękne Anioły to nie był mój pomysł. Los tak chciał - uśmiecha się Katarzyna Konewecka-Hołuj, szefowa stowarzyszenia. Wszystko zaczęło się od zdarzenia, w którym palce, albo raczej skrzydła, na pewno maczały dobre i piękne anioły... W pewien grudniowy dzień 2013 r. Kasia jadąc autem w stronę Kocmyrzowa, gdzie mieszka, usłyszała w radiu komunikat, by dzieci, osoby chore i starsze nie wychodziły z domu, bo jest minus 20 stopni. Chwilę później na przystanku autobusowym (autobus jeździł tam wtedy raz na godzinę) zobaczyła dwójkę małych dzieci - w dziewczynce rozpoznała koleżankę z klasy swojej córki, a chłopiec wydawał się jeszcze młodszy. - Zaniepokoiło mnie, co robią tutaj same, w tak zimny dzień, ale pojechałam dalej. Na rondzie miałam już skręcać w stronę domu, a wtedy moje auto chyba samo zawróciło i zatrzymało się przy tej dwójce dzieci. Powiedziałam, że wiem, że nie powinny wsiadać do auta obcej osoby, ale żeby mi zaufały, bo jest bardzo zimno, a ja chcę podwieźć je do ich domu. Chwilę się wahały, ale potem wsiadły i zaczęły tłumaczyć, jak dotrzeć do celu. Gdy dojechałam, poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz - opowiada. Drewniany dom, w którym mieszkały dzieci, domu bowiem nie przypominał. Był rozwalającą się ruiną, a w oknach miał powybijane szyby zaklejone taśmą. Kasia natychmiast zadzwoniła do koleżanki, która pracuje w MOPS i zapytała, jak to możliwe, że dzieci żyją w takich warunkach. Odpowiedź jeszcze bardziej ją zasmuciła: MOPS wiedział, że w tym "domu" mieszka młoda mama, która z trójką małych dzieci uciekła od przemocowego męża. - Wraz ze znajomymi, rodzicami dzieci z klasy mojej córki, postanowiliśmy zrobić dla nich wielką świąteczną paczkę. Świadomość, że takich ruin, które dla nikogo nie powinny być domami, jest więcej, nie dawała mi jednak spokoju. Chciałam działać, i to długofalowo, a do tego działania popychały mnie chyba cały czas dobre anioły dzieci poznanych na przystanku - zamyśla się Kasia.

Niebawem, rozumiejąc już skalę problemu ubóstwa, o którym mało kto wtedy mówił, Katarzyna Konewecka-Hołój wraz ze znajomymi wykonała pierwszy remont mieszkania dla rodziny znajdującej się w podbramkowej sytuacji, a instynkt podpowiadał, że na tym skończyć się nie może. A skoro w pojedynkę nie da się naprawiać świata, trzeba było "ubrać" tę działalność w ramy prawne i formalne, czyli założyć stowarzyszenie. Jego drugim filarem do dziś jest mecenas Agata Kowalska, z którą Kasia tworzy zgrany zespół. Szybko okazało się też, że Kasia ma wielki dar do zjednywania sobie ludzi i nawiązywania współpracy dosłownie ze wszystkimi: zaczynając od osadzonych w zakładach karnych, którzy wykonywali pierwsze remonty, przez różne urzędy, media (TVP2 zrealizowała nawet 12-odcinkowy serial "Cztery kąty, anioł piąty"), a na darczyńcach i sponsorach kończąc. Efekt jest taki, że patrząc na mapę Polski nie tak łatwo jest zrobić listę miejsc, w których Pięknych Aniołów jeszcze nie było. - Działamy tylko i wyłącznie na zlecenie miejskich ośrodków pomocy społecznej, by mieć pewność, że osoby, które zostają naszymi podopiecznymi są na takim etapie wychodzenia na prostą, że nie tylko nie zmarnują otrzymanej pomocy, ale wykorzystają ją tak, by kolejne pokolenie w danej rodzinie nie odziedziczyło już ubóstwa, ani innych dysfunkcji - zaznacza K. Konewecka-Hołuj, mistrzyni w wyszukiwaniu osób będących w najtrudniejszym momencie życia.

« 1 2 »