W ubiegłym roku to prestiżowe wyróżnienie otrzymało m.in. Stowarzyszenie Piękne Anioły. Do szukania osób o wielkich sercach zachęca o. Stanisław Wysocki, który 20 lat temu wymyślił ten plebiscyt.
W tym roku Piękne Anioły działały m.in. w Żyrardowie, gdzie na pomoc, czekało kilka rodzin. Dotychczasowy świat pani Agaty i czwórki jej dzieci jeszcze kilka chwil temu zamykał się bowiem w jednym małym pokoju. Teraz, dzięki nowemu mieszkaniu socjalnemu, wszystko zaczyna się zmieniać, a po remoncie okazało się, że każdy ma swoje miejsce i że radość na nowo może tam zagościć. W Żyrardowie, na zaledwie 13 m kw., mieszka też trzyosobowa rodzina zmagająca się z trudami codziennymi. Co ważne, wszyscy wymagają stałej opieki i wsparcia. Gdy Piękne Anioły zrobiły tam, co do nich należało, rodzina obudziła się w nowej rzeczywistości. Tata nie musi już spać na materacu wystawianym na klatkę schodową, a w mieszkaniu pojawił się nawet prysznic! Nowe meble kuchenne, sprzęt AGD i zestaw garnków pozwolą zaś rodzinie cieszyć się codziennymi chwilami, spędzamy razem. Opatrzność zaprowadziła też Piękne Anioły na Śląsk, gdzie zapukały do domu niepełnosprawnej mamy trzech małych dziewczynek (jedna z nich również jest niepełnosprawna) i ich taty - strażaka, pracującego ponad siły, by utrzymać rodzinę. Gdy Kasia ich poznała, wszyscy tłoczyli się w jednym pokoju. Na szczęście sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy rodzina dostała szansę, by zająć górną część domu, która jednak wymaga kosztownego remontu. I na to Katarzyna Konewecka-Hołuj ma swoje sposoby...
Stowarzyszenie działa również w rodzimym Krakowie - niedawno udało się tutaj odmienić życie Agnieszki, samotnej mamy 10-letniej dziewczynki. - W tym mieszkaniu, które dostałam od miasta (jestem za nie bardzo wdzięczna!) nie było prawie nic, a teraz mamy wszystko. Wiem, że szansa, którą dostałam od pani Kasi, jest naszym zabezpieczeniem na przyszłość, bo bardzo chcę, by moja córka w dorosłość wchodziła lepiej niż ja. By nie zaczynała od ulicy - mówi Agnieszka i nie kryje wzruszenia, że dziś los zaczął się do niej uśmiechać.
W swoim nowym pokoju córka pani Agnieszki będzie chętnie się uczyć. Monika Łącka /Foto GośćOjciec Stanisław Wysocki, karmelita, który jest opiekunem Wolontariatu św. Eliasza, i który 20 lat temu wymyślił plebiscyt na Miłosiernych Samarytan, wspomina zaś, jak bardzo ta akcja się zmieniła na przestrzeni - kiedyś był to bowiem tylko konkurs organizowany w Szpitalu im. Dietla nagradzający lekarzy oraz pielęgniarki dające chorym najwięcej serca. Z czasem rozszerzył się też na inne krakowskie i małopolskie szpitale, a potem rozciągnął się na całą Polskę, aż w końcu przekroczył jej granice. Dziś nagradzani są nie tylko medycy, ale też ludzie z medycyną nie związani, potrafiący bezinteresownie pomagać bliźniemu.
- Dzieje się wiele smutnych, a nawet tragicznych wydarzeń, które uruchamiają w nas najbardziej szlachetne odruchy, najlepsze cząsteczki naszego człowieczeństwa i dlatego bywa, że głosów w drugiej kategorii jest nawet więcej, niż w tej medycznej. Co więcej, laureatem może zostać każdy, bez względu na wyznanie. Wszak Pan Jezus powiedział, iż "biednych zawsze będziecie mieć wokół siebie", a ta ludzka bieda może mieć najbardziej zaskakujące oblicze - zauważa o. Stanisław i dodaje: - To oznacza, że ideą Ewangelii może żyć nawet ktoś, kto nigdy jej nie czytał, ale chce zmieniać świat na lepszy i pomagać tam, gdzie inni pomagać nie chcą. Wszyscy jesteśmy przecież dziećmi Boga i dlatego mamy w sobie zalążek dobra. Nie wolno go zakopywać!
Głosowanie na Miłosiernych Samarytan Roku 2024 trwa do końca listopada, a szczegóły można znaleźć na www.eliasz.org.pl.
Katarzyna Konewecka-Hołuj, mistrzyni w wyszukiwaniu osób będących w najtrudniejszym momencie życia, ze statuetką Miłosiernego Samarytanina. Monika Łącka /Foto Gość