Podczas urodzinowego koncertu chór, uwielbiając Boga, zaprezentował publiczności swoje młode, ale już bardzo dojrzałe oblicze.
Ćwierć wieku to nie byle co. Wszak przed te wszystkie lata mnóstwo rzeczy zapisało się na kartach historii - Krakowa, Polski i całego świata. Chórzyści KGC żartują też, że w 1999 r. wiele osób wieszczyło, iż to ostatni rok w dziejach ludzkości. Wizja końca świata budziła pewnie poczucie niepewności, lęku, może nawet bezsensu. I w tej rzeczywistości wydarzyło się coś, co było jakąś przeciwwagą, która wnosiła pokój, radość i nadzieję - jesienią tamtego roku pod Wawelem odbyły się pierwsze Warsztaty Gospel w Polsce. Zakończyły się one wielkim koncertem finałowym w kościele św. Katarzyny na Kazimierzu, a owocem tego było powstanie Kraków Gospel Choir.
- KGC powstał niejako przez przypadek, bo nikt nie spodziewał się, że z grupy kilkudziesięciu osób biorących udział w tych warsztatach powstanie zespół, który przetrwa niejedną burzę. Ten przypadek został jednak starannie zaplanowany przez niebo... - nie ma wątpliwości Lea Kjeldsen, Dunka, muzyk z wykształcenia, która 7 lat wcześniej zjawiła się w Krakowie i dzięki swojej wytrwałości zaszczepiła na polskiej ziemi ducha muzyki gospel. Jej ścieżki splotły się wtedy ze ścieżkami kilkorga innych zapaleńców, którzy chcieli wspólnie działać, i z tego zapału zrodziło się też później Stowarzyszenie "Gospel" w Krakowie.
Kraków Gospel Choir od samego początku był i nadal jest chórem ekumenicznym, który niezmiennie na pierwszym miejscu stawia to, by mówić, że za gospel kryją się Bóg, Jego żywe słowo, miłość. - Na scenie dajemy świadectwo, kim jest Bóg i kim On jest dla nas. Dlatego to nie jest tylko "performance", bo najważniejsze jest to, co wypływa z serc chórzystów. Ludzie muszą to słyszeć - podkreśla L. Kjeldsen, która przez wiele lat prowadziła chór. Później dyrygentów było jeszcze wielu, a każdy zostawiał w zespole swój styl, swoje brzmienie i swoje serce.
Obecnie KGC ma dwóch dyrygentów - Klaudię Gawor i Mateusza Madeja, którzy w niedzielny wieczór 1 grudnia w klubie "Arka" dali z siebie wszystko i porwali publiczność do wspólnego uwielbienia Boga. Na koncert przyszły zaś osoby w każdym wieku, także seniorzy oraz rodziny z małymi dziećmi. - Gospel to muzyka z przesłaniem, dlatego nie możemy powiedzieć, że dobrze się tutaj bawimy. My tę naszą obecność tutaj przeżywamy - mówiła jedna z nich.
Co ciekawe, Kraków Gospel Choir w tym jubileuszowym występie nie zaśpiewał utworów ze wszystkich swoich minionych "epok", ale zaprezentował swoje obecne oblicze - chóru młodego duchem, ale już bardzo dojrzałego, mającego w swoim składzie zarówno weteranów, którzy są w nim od samego początku, jak i młodziutkie osoby, które dopiero zaczynają swoją muzyczną przygodę (najmłodsza chórzystka ma dziś 26 lat, czyli gdy chór powstawał, miała zaledwie roczek!). KGC z powodzeniem udowadnia, że potrafi śpiewać nawet tzw. rdzenny gospel, wywodzący się z USA i Wielkiej Brytanii. Inaczej być nie może, bo od lat z chórem i krakowskim środowiskiem gospel zaprzyjaźniony jest Colin Williams (z gospel związany od ponad 30 lat), który nawet przez pewien czas był dyrygentem chóru, i na jego zaproszenie KGC pojechał na koncert do jego rodzinnej parafii. Tam pewien mężczyzna powiedział im słowa, które dodały skrzydeł - że brzmieli tak, jak trzeba.
Colina Williamsa nie mogło więc też zabraknąć podczas urodzin chóru. - Czasem każdy z nas ma jakiś ciemny moment w swoim życiu. Gdy już wtedy nic nie działa, powiedz do Boga: "Pomóż mi przetrwać" - zachęcał ze sceny i zaśpiewał z KGC kilka utworów.
Klaudia Gawor zwracała natomiast uwagę publiczności na to, by w zabieganym świecie nie zgubić tego, co jest najważniejsze - miłości do Boga, do drugiego człowieka, do najbliższych. - Bo miłość może przemieniać świat - mówiła dyrygentka.
Jej historia z KGC zaczęła się w 2009 r. od warsztatów w ramach Festiwalu "7 x Gospel", w których wzięła udział, a później dołączyła do chóru. Potem jej życie tak się potoczyło, że po 3 latach musiała odejść z KGC (w międzyczasie, w 2013 r., wygrała 3. edycję talent show "X Factor") i wróciła do niego po 10 latach, znów na Festiwal "7 x Gospel". - Efekt był taki, że znajomi z KGC wciągnęli mnie na nowo do chóru i chyba uznali, że się tu sprawdzam i nadaję się do roli dyrygentki, bo kilka miesięcy temu powierzyli mi tę rolę. Wierzę, że w życiu dostajemy różne znaki od Boga i nie bez przyczyny pojawiłam się na festiwalu, a dziś nie bez powodu jestem w tym chórze - opowiada Klaudia.
Jak na urodziny przystało, podczas koncertu nie zabrakło też toastu za dobrą przyszłość KGC i za kolejnych 25 lat na muzycznej scenie.
Więcej o 25 latach działalności KGC opowiemy w numerze 50. "Gościa Krakowskiego" na 15 grudnia.