Już siódmy raz dzięki ludziom dobrej woli i wolontariuszom potrzebujący i ubodzy z Krakowa przeżyli wyjątkową noc sylwestrową.
Spotkanie zgromadziło blisko 200 osób, którzy przybyli do Liceum im. św. Rity w Krakowie, by choć przez kilka godzin odetchnąć od trudów codzienności. Wspomagało ich kilkudziesięciu wolontariuszy. - Ta noc to duża odmiana dla wielu naszych gości, którzy często są w społeczeństwie pomijani czy traktowani z góry. Staramy się, by podczas tej imprezy mogli poczuć się otoczeni opieką i byli obdarzani szacunkiem na każdym kroku. Bez względu na to, jaką historię czy trudy życia ze sobą niosą - podkreśliła Magdalena Ziemska, współorganizatorka wydarzenia.
Dla bliźniego
Wolontariuszami, którzy opiekowali się potrzebującymi, byli zarówno młodzi, jak i osoby w podeszłym wieku. Żyjący samotnie, ale również rodziny. Pani Agnieszka pomagała na "Sylwestrze z Ubogimi" wspólnie z mężem. - Bardzo się cieszę, że w końcu podczas nocy sylwestrowej nikt "nie latał" wkoło mnie, ale to ja poświęciłam się drugiemu człowiekowi. Ostatnio zauważam, że świat ukazuje perspektywę dbania tylko o własne dobro. Tutaj można zmienić optykę. Nie pamiętam, kiedy tak cudownie przeżyłam Sylwestra - przyznała.
Małżeństwo ostatnią noc roku 2024 nie spędziło co prawda na zwyczajnej potańcówce, ale udało się mu pobyć przez moment na parkiecie. - Tam właśnie usłyszałam, że wszyscy tutaj jesteśmy w odpowiednim czasie i miejscu dla siebie. I to ma sens. Nie możemy zmienić codzienności naszych gości, ale na pewno dajemy im przestrzeń, by w ich sercach pojawiła się iskierka nadziei na przyszłość - oceniła p. Agnieszka.
Krakowski "Sylwester z Ubogimi" to nie tylko zabawa. To także ciepły posiłek i towarzyszące mu rozmowy. Niekiedy bardzo poruszające i głębokie. Zwłaszcza ludzi młodych, których droga życiowa dopiero się rozpoczyna. - Nie słyszymy przy stołach opowieści o nowym aucie czy podróżach zagranicznych. Jednak historie, które są tutaj opowiadane, mogą przewartościować spojrzenie i pomóc docenić to, co się ma. Wysłuchanie człowieka w potrzebie zawsze ma sens, nawet jeśli jedyna zmiana, jaka się po tym dokona, to chwila uśmiechu na jego twarzy - opisał pan Ignacy.
Wyczekiwany przez 12 miesięcy
Noc sylwestrowa na pewno zostanie w pamięci osób bawiących się na krakowskim Kazimierzu. Jak się okazuje, te kilka godzin wspólnych tańców, ciepłego posiłku, rozmów oraz modlitwy na Mszy Świętej jest dla nich wyjątkową radością. - Poruszam się o kulach, więc nie mogę skorzystać z zabaw na parkiecie. Mimo to jestem tutaj już czwarty raz, by pożegnać stary rok i przywitać nadchodzący. Dzięki ludziom dobrej woli na stołach znalazły się pyszne potrawy, w tym mój ulubiony sernik. Mam miłych towarzyszy obok siebie, z którymi cały czas rozmawiamy. Czego chcieć więcej? - opowiedział pan Stanisław.
Z kolei pani Lidia wskazała, że miła i wspólnotowa atmosfera jest tu bardzo wyczuwalna. - To rodzi w sercu nadzieję, że może przyszły rok będzie lepszy. Urzeka mnie życzliwość i troska organizatorów o nas. Wyczekuję tego spotkania przez całe 12 miesięcy. Także sama zabawa jest przednia - już wiele tańców za mną, ale mam nadzieję, że jeszcze sporo przede mną - powiedziała z uśmiechem.
Krzysztof Szymkiewicz, współorganizator, zauważył, że "Sylwester z Ubogimi" jest szansą na pokazanie osób ubogich i bezdomnych bez stereotypów. - Wielokrotnie żegnając się z naszymi gośćmi po zabawie, widzę w ich oczach łzy szczęścia, wdzięczności i spełnienia. Może to niewiele, ale to na pewno początek, by przełamywać sztuczne bariery, które odgradzają potrzebujących od społeczeństwa, nawet w tak zwykłym wymiarze jak udział w zabawie sylwestrowej - podsumował.
Impulsem do organizacji wydarzenia były Światowe Dni Młodzieży, kiedy to papież Franciszek zachęcił młodych do tego, by zejść z kanapy, włożyć buty i zacząć działać, a także podobne wydarzenie, które odbywa się już od ponad 20 lat w Katowicach.