Kłaniajmy się i kolędujmy Jezusowi!

Do udziału w 15. krakowskim Orszaku Trzech Króli, który 6 stycznia przejdzie ulicami naszego miasta, zapraszają Robert Kowalski, Krzysztof Machaczka i Paweł Czerenko z Fundacji Kacpra, Melchiora i Baltazara.

Monika Łącka: 15 orszakowych lat minęło jak jeden dzień? W 2010 r. był on spontanicznym dziełem osób, które chciały pokazać światu, jak ważne jest święto Objawienia Pańskiego?

Krzysztof Machaczka: Ten pierwszy krakowski orszak odbył się dzięki zaangażowaniu i determinacji mojej, Lecha Haydukiewicza i Roberta Kowalskiego. Tamtego mroźnego dnia w katedrze na Wawelu została odprawiona Msza św., po której wyruszyliśmy na Mały Rynek, gdzie czekała na nas Święta Rodzina. Myśleliśmy, że będzie nas garstka, a okazało się, że mimo -20 stopni Celsjusza do celu doszło kilkaset osób, które śpiewały kolędy i cieszy się tym wyjątkowym dniem, po raz pierwszy wolnym od pracy. Widzieliśmy, że wydarzenie trafiło na podatny grunt i że za rok ciąg dalszy nastąpi. Z czasem orszak stał się radosnym świętem wiary, które tak naprawdę przyciąga wszystkich, nawet tych, którzy na co dzień są dalej niż bliżej od Kościoła. Co ważne, Orszak Trzech Króli nie jest zwykłym kolędowaniem ani folklorem. Nie jest też kolejną w Krakowie procesją. Jest jedyną w swoim rodzaju uliczną manifestacją wiary. Nie ulegamy bowiem współczesnej poprawności politycznej, nie spłycamy wymowy tego wydarzenia, ale wychodzimy z Ewangelią z kościołów i w przestrzeni publicznej przypominamy, że Europa i Polska wzrastały i są osadzone na fundamentach i wartościach chrześcijańskich. Wszystko kończy się zaś pokłonem oddanym Jezusowi, Maryi i św. Józefowi.

Świat się jednak zmienia, Polska się zmienia, coraz więcej ludzi odchodzi od Kościoła, od wiary. Orszak przetrwa ten kryzys?

Robert Kowalski: Jestem przekonany, że wiara rodzi się ze słuchania, dlatego ktoś musi usłyszeć o tym, że Jezus przyszedł na świat, że jest jego Panem, że jest wiecznie żywy i że może być ważny dla każdego z nas. A jeśli coraz trudniej jest się nam, chrześcijanom, przebić z takim przekazem do mediów i publicznie mówić o sprawach związanych z wiarą, a coraz bardziej donośmy głos mają przeciwnicy wiary, to ja - myśląc o orszaku - nie mam poczucia, że musimy się bronić, będąc w coraz bardziej oblężonej twierdzy. Mam natomiast poczucie, że mamy odważnie mówić o tym, co jest dla nas ważne. W związku z tym zapraszam na 15 już orszak - warto z nami pójść, by wyrazić swoją radość ze święta Objawienia Pańskiego i dzielić się tą radością, bo we wspólnocie świętuje się głębiej i piękniej. Ufam też, że orszak przetrwa kolejnych 15 i więcej lat - zarówno ja, jak i Krzysztof przekazaliśmy już pałeczkę organizacyjną kolejnych osobom (ale w orszaku nadal chcemy brać udział), które czują ten temat i mają świeże pomysły na dalsze lata. Na orszaku dorosły nasze dzieci i myślę, że dorosną na nim też kolejne pokolenia.

Zapraszając do udziału w orszaku kogoś, kto jeszcze nigdy w nim nie uczestniczył, co warto mu powiedzieć?

Paweł Czerenko: To wydarzenie ma niesamowity klimat i jest spotkaniem osób, które może wiele dzieli, a orszak ich łączy. Razem idziemy do tego samego celu - do Jezusowej stajenki, i tak naprawdę nie ma właściwych słów, by opisać prawdziwe emocje, które tutaj od lat obserwujemy. I nawet jeśli ktoś uzna, że to tylko folklor, to mnie nie przeszkadza to w tym, by mówić, co jest żywe w naszych sercach i co jest najważniejszą treścią naszego życia. Coraz mniej miejsca jest dla wiary w przekazie publicznym, a chrześcijanie są coraz bardziej niewygodni dla świata, dlatego staramy się dobrze wykorzystać do tego szansę, jaką daje orszak. Moim zdaniem, jest on okazją do tego, by osoby wierzące poczuły, że nie muszą się ani wstydzić, ani zamykać, tylko że mogą uczestniczyć w przekazie dobra, radości i spraw najważniejszych. Najlepszym dowodem, że to ma sens, jest fakt, iż dołączają do nas kolejne osoby, które chcą angażować się w organizację orszaku i robić to z potrzeby serca. 6 stycznia kłaniajmy się więc i kolędujmy Jezusowi!

« 1 »