Do udziału w zajęciach fitness osoby chorujące nowotworowo zaprasza Fundacja Urszuli Smok "Podaruj Życie".
Spotykają się w każdy czwartek o godz. 16.30 w My Fitness Place na os. Na Lotnisku. Po co? By łamać stereotypy, że pacjenci onkologiczni, hematologiczni i po przeszczepie szpiku kostnego powinni tylko siedzieć w domu i uważać, żeby się nie zmęczyć, bo na pewno zrobią sobie krzywdę. Na szczęście dziś coraz więcej lekarzy onkologów zachęca swoich pacjentów do aktywności fizycznej (rzecz jasna, na miarę ich możliwości, bo czasem skutki leczenia uniemożliwiają jakikolwiek wysiłek), zwłaszcza na świeżym powietrzu, bo to pomaga dbać o odporność, wspierać produkcję krwinek i znosić trudny leczenia.
Krakowski Onkosport to projekt realizowany przez Fundację Urszuli Smok "Podaruj Życie" - Ośrodek Pomocy Osobom z Chorobami Krwi i Nowotworami. Nie ma w tym przypadku, bo Ula od blisko 26 lat zmaga się ze skutkami przeszczepu szpiku kostnego (na białaczkę zachorowała jako młoda dziewczyna, a jej przypadek był bardzo trudny i to na skalę światową) i stara się pomagać innym chorym. - Od przeszczepu borykam się z różnymi problemami kostno-stawowymi i nie znalazłam jeszcze rehabilitanta, który wiedziałby, jak można objąć mnie opieką i pomóc mi - opowiada i dodaje, że Onkosport rodził się w bólach, ponieważ często spotykała się z brakiem zrozumienia w różnych miejscach, do których pukała, by zainteresować swoim pomysłem. - Słyszałam, że przecież pacjenci onkologiczni potrzebują innego wsparcia, a aktywność sportowa nie jest działaniem onkologicznym. Na szczęście na zrozumienie mogłam liczyć w środowisku medycznym - zaznacza Ula. Projekt życzliwie przyjęli prof. Andrzeja Lange (hematolog z Wrocławia, który przed laty podjął ryzyko i uratował Uli życie) oraz dr n. med. Patrycja Mensah-Glanowska, szefowa oddziału przeszczepowego Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. W to przedsięwzięcie włączył się również śp. Franciszek Smuda, trener piłkarski, który zmagając się z białaczką dobrze wiedział, jak ważny jest w tej ciężkiej chorobie ruch, pozwalający pacjentowi nabrać dystansu do sytuacji, przewietrzyć głowę, a także wzmocnić ciało, które musi mieć siłę do walki.
Zajęcia fitness w ramach Onkosportu trwają już blisko rok, a Ula Smok mówi, iż ma nadzieję, że to dopiero początek tej innowacyjnej drogi (na skalę całej Polski), bo w jej głowie rodzą się już kolejne pomysły na to, co jeszcze można zrobić.
Póki co, czwartek jest ulubionym dniem tygodnia wielu krakowskich pacjentów onkologicznych. Część osób, które przychodzą do My Fitness Place tworzy już zgraną grupę, która jednak nie tylko nie zamyka się na innych, ale też zaprasza do podjęcia tego wyzwania tych, którzy jeszcze nigdy na treningu się nie pojawili.
- Już w szkole podstawowej, dawno, dawno temu, wszyscy mówili, że w zdrowym ciele zdrowy duch, a te nasze treningi są tego dowodem. Chorując onkologicznie w pewnym momencie doświadczyłam załamania psychicznego. Na szczęście trafiłam na fizjoterapię, gdzie dowiedziałam się o fundacji Urszuli Smok i przyszłam na te zajęcia. To był strzał w dziesiątkę, bo nie tylko na nowo poczułam się sobą, ale też spotykam się tutaj ze wspaniałymi osobami, które również mają doświadczenie choroby. Dziś jestem przekonana, że aktywność ruchowa wspiera zarówno kondycję psychiczną, jak i fizyczną, odbudowuje dobre samopoczucie i pomaga nam walczyć - zauważa Marzena, a Basia, dodaje, że wszyscy chodzący na Onkosport są dla siebie niejako grupą wsparcia, bo choć sam temat choroby rzadko się pojawia, to jednak świadomość, że jest się wśród "swoich", pośród których nie trzeba niczego udawać, i nikt nie czuje się zakłopotany, jest bardzo cenna.
Zajęcia z fitness prowadzą Monika Dziedzic i Gerard Stoch, fizjoterapeuci pracujący na co dzień w Szpitalu Rydygiera w Krakowie. Uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni do ludzi i emanujący dobrą energią łatwo nawiązują kontakt z pacjentami onkologicznymi. Efekt jest taki, że nikogo nie muszą zachęcać, by wykonywać kolejne ćwiczenia w rytm puszczonej muzyki. Grupa najpierw maszeruje w miejscu, potem wymachy rękami, rozciąganie stawów, wyrzucanie nogi przed siebie i próba dotknięcia palców od nóg palcami od rąk.
- Nasz trening zawsze staramy się dopasować do możliwości wszystkich uczestników i każdy może ćwiczyć wsłuchując się w swój organizm. Z radością obserwuję, jak endorfiny, który się uwalniają podczas tej aktywności dają chorym nową siłę, bo choć wszyscy są lekko zmęczeni, to jednak jest to pozytywne zmęczenie, które później dodaje energii - przekonuje Monika. Gerard zapewnia zaś, że choć za ścianą trenują właśnie młodzi i zdrowi ludzie, i gdyby chciał, to pewnie mógłby ćwiczyć razem z nimi, to jednak woli być w tej konkretnej sali, z pacjentami, dla których ta aktywność znaczy dużo więcej, niż dla innych „robienie masy”.
Dorota Hazik, menedżer My Fitness Place nie kryje natomiast, że dla klubu udział w projekcie Uli Smok to ważne przedsięwzięcie, dające możliwość włączenia się w promocję zdrowego stylu życia wśród osób zmagających się z ciężką chorobą. - To, że te osoby chcą do nas przychodzić, by ćwiczyć, jest budujące i udowadnia, że miejsce takie jak to jest przeznaczone nie tylko dla osób zdrowych i wysportowanych, ale też dla tych, którzy walczą o powrót do zdrowia - mówi D. Hazik.
Więcej o Onkosporcie i innych projektach Fundacji Urszuli Smok napiszemy w numerze 8. "Gościa Krakowskiego" (na 23 lutego).