W kolejnym spotkaniu Salonu Literackiego Biblioteki Kraków wzięli udział wybitny człowiek filmu Krzysztof Zanussi i Barbara Gruszka-Zych, poetka, autorka książek dokumentalnych o ważnych postaciach współczesnej kultury, dziennikarka "Gościa Niedzielnego".
Sala Fontany Klubu Dziennikarzy "Pod Gruszką" była wieczorem 13 lutego wypełniona po brzegi. Książka "Zanussi. Przez przedmioty", opublikowana przez wydawnictwo Ursines, ma troje, a właściwie nawet czworo autorów. Zasadniczy tekst napisała B. Gruszka-Zych, a swoim komentarzem opatrzył ją K. Zanussi. Trzecim autorem jest Grzegorz Lityński, ceniony fotograf wrocławski, który wykonał mnóstwo zdjęć we wszystkich domach reżysera. A czwartą, dyskretną, ale nie mniej ważną autorką jest żona Zanussiego Elżbieta Grocholska-Zanussi, artystka malarka i rzeźbiarka dopieszczająca latami każdy szczegół ich mieszkań.
"Czasem się wydaje, że przedmioty wiedzą o nas więcej. Potrafią cierpliwie milczeć, czekając, kiedy sobie o nich przypomnimy" - napisała w pierwszym rozdziale autorka tekstu. Dobranie się do wiedzy przedmiotów nie było rzeczą prostą, Zanussi ma raczej opinię mózgowca i to z przechyłem w kierunku etyki i eschatologii, ale - jak się okazuje - potrafi interesująco opowiadać o przedmiotach i poprzez przedmioty, co jest zresztą częścią filmowego rzemiosła.
Opisanie człowieka przez przedmioty jest jednym z klasycznych ćwiczeń, jakie mają do wykonania studentki i studenci szkół filmowych. - Przedmioty i otoczenie mówią to, czego aktor już nie musi grać. Jeżeli jest otoczony pedantycznie ułożonymi przedmiotami, to już nie musi grać pedanta, bo już wiemy, że nim jest - powiedział K. Zanussi podczas spotkania.
Opowiadał o wszystkim, m.in. o nagrodach filmowych poumieszczanych na półkach (ze złotym lwem św. Marka pozuje na okładce albumu), zbierających kurz. Te ciężkie statuetki budzą regularnie gospodarzy, zrzucane w nocnych zabawach przez rezydentne koty. Mówił o przemijaniu i sensie życia (to zawsze), o chorobie, którą jakoś udało się zwalczyć, o spotkaniach z ludźmi podczas licznych podróży. Reżyser robił potem zdjęcie publiczności starym, klasycznym aparatem na film, bo nie używa aparatu w komórce.
Warto kupić wspomniany album, bo lektura tekstu i oglądanie zdjęć daje unikatową sposobność zajrzenia w głąb duszy jednego z ważnych twórców światowego kina. Przez przedmioty.