Grupa Zagranica, czyli federacja 60 polskich NGO, napisała list do Premiera RP, apelując o ogłoszenie odwołanego w tym roku konkursu grantowego.
Małgorzata Olasińska-Chart, dyrektorka Programu Pomocy Humanitarnej Polskiej Misji Medycznej, której siedziba znajduje się w Krakowie, zauważa, że brak tego konkursu uniemożliwi dalsze planowanie niesienia pomocy tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna. - I nie chodzi tylko o nas, czyli o Polską Misję Medyczną, ale też o inne organizacje oraz o trwałość promocji znaku "Polska Pomoc", który z wielu miejsc może teraz zniknąć, bo nie będzie szans na kontynuację realizowanych dotychczas projektów pomocowych. Co więcej, organizacje, które np. prowadziły teraz projekty z rozdania w konkursie ogłoszonym w 2023, i które teraz się kończą (bo grant był przyznany na dwa lata), stracą dofinansowanie, a ich dalsze istnienie stanie pod znakiem zapytania - podkreśla M. Olasińska-Chart.
W konsekwencji Polska Misja Medyczna, która m.in. wspiera Ukrainę walczącą z od trzech lat z atakującą ten kraj Rosją (od pierwszego dnia wojny!), nie będzie mogła starać się o finansowanie i rozszerzenie projektu neonatologicznego, który tam prowadzi (przekazując sprzęt medyczny ratujący życie dzieci i kobiet do szpitali, których wiele zostało zniszczonych w wyniku rosyjskich ataków) oraz prowadząc szkolenia dla lekarzy. - Nie będziemy też mogli starać się o finansowanie dalszego działania klinik mobilnych w Ukrainie oraz o rozszerzenie tych działań o nowe regiony i nowe grupy społeczne, które potrzebują wsparcia - zaznacza M. Olasińska-Chart. Projekt klinik mobilnych zrodził się w odpowiedzi na fakt, że w przyfrontowych miejscowościach pozostali przede wszystkich ludzie starsi, chorzy, samotni i niepełnosprawni, niemający możliwości, by wyjechać. Wielu z nich nie wychodzi z domu, dlatego żyjąc pod ciągłym ostrzałem, są pozbawieni pomocy medycznej. Ekipy medyczne z mobilnych klinik są dla takich osób wybawieniem. - W związku z tym, że 75 proc. pacjentów zgłasza nam potrzebę skorzystania z pomocy psychologicznej, chcieliśmy poszerzyć projekt klinik o taką, w której do 10 lokalizacji w obwodzie charkowskim docieraliby psycholog oraz terapeuta. Klinika miała też realizować dodatkowy program dla kobiet będących ofiarami przemocy - dodaje M. Olasińska-Chart i nie kryje, że rząd, odwołując konkursy grantowe, podcina skrzydła wielu organizacjom, które przez lata ciężko pracowały na swoją markę, promując jednocześnie symbol "Polska Pomoc".
Jan Bazyl, dyrektor biura Grupy Zagranica, czyli federacji 60 polskich organizacji pozarządowych (zróżnicowanych pod względem wielkości, profilu i obszaru działań) zaangażowanych w międzynarodową współpracę rozwojową oraz wspieranie m.in. pomocy humanitarnej, stwierdza natomiast, że poprzez odwołanie konkursu grantowego MSZ nie tylko naruszył dotychczasowe zasady gry, ale przede wszystkim nadszarpnął zaufanie pomiędzy administracją rządową a sektorem obywatelskim. - O odwołaniu konkursów dowiedzieliśmy się pod koniec 2024 r. i już wtedy organizacje zrozumiały, że mają problem, ponieważ mając wymyślone różne działania, a nawet mając już podjęte ustalenia z partnerami w krajach docelowych, zostały nagle na lodzie. Podobnie jak wszyscy ci, do których docierała pomoc świadczona przez polskie organizacje. Trudno w takiej sytuacji mieć zaufanie, że za rok sytuacja się nie powtórzy, co w konsekwencji oznacza, że nie da się planować długofalowych działań - mówi J. Bazyl. Zauważa też, że sprawa ma szerszy kontekst międzynarodowy - na przykład w Wielkiej Brytanii pomoc rozwojowa została zredukowana do minimum, a pieniądze przeznaczono na zbrojenie. - Potrzeby przeznaczania pieniędzy na zbrojenia nikt nie neguje, ale trzeba też pamiętać, że takie decyzje uderzają m.in. w najsłabszych, do których trafiała pomoc humanitarna. Cierpi też na tym wizerunek Polski czy innych krajów, które do tej pory były uznawane za odpowiedzialnych partnerów - dodaje J. Bazyl.
Jedną z takich organizacji pozarządowych, która opieką od lat otacza mieszkańców Tanzanii, a konkretnie Kiabakari, jest Fundacja "Kiabakari", współpracująca z krakowskim kapłanem ks. Wojciechem Kościelniakiem, pracującym na misjach od 34 lat. Zbudował on tam nie tylko Narodowe Sanktuarium Miłosierdzia, ale też na terenie misji działają ośrodek zdrowia oraz placówki edukacyjne (przedszkole, szkoła, internaty). Wszystkie one ratują życie ludzi - w różnych wymiarach. - Placówki edukacyjne powstały w ramach kolejno realizowanych projektów rozwojowych i dzięki "Polskiej Pomocy". Bez tego nic byśmy nie zrobili. Tutaj, w Kiabakari, można zaobserwować, jaka to jest skala pomocy i co się stanie, gdy jej zabraknie - mówi Bożena Koczur, prezes Fundacji "Kiabakari". Podobnie wygląda sytuacja ośrodka zdrowia, bez którego trudno dziś sobie wyobrazić Kiabakari. Jest on świetnie wyposażony, a lekarze - dobrze wyszkoleni. - Dzięki "Polskiej Pomocy" udało się także m.in. w 2016 r. wybudować klinikę okulistyczno-stomatologiczną "Spójrz i uśmiechnij się". Fundacja prowadzi również jeszcze inny, bardzo ważny dla miejscowych dziewcząt projekt. Chodzi o ośrodek dla dziewcząt, które uciekają do niego przed przemocą seksualną (m.in. przed rytualnymi obrzezaniami, które nie tylko okaleczają, ale także kończą się śmiercią) i przed każdą inną przemocą też (np. zmuszaniem małych dziewczynek do małżeństw ze starszymi mężczyznami). W tym momencie w ośrodku mieszka już ok. 140 dziewcząt (w wieku od 6 do 17 lat), które - ucząc się - przygotowują się do samodzielnego życia. Ośrodek chcemy rozwijać, by zapewnić im jeszcze lepszą opiekę, to są dziewczyny po bardzo trudnych przeżyciach, zmagające się z ciężkimi traumami - podkreśla B. Koczur. Prawda jest jednak brutalna - bez konkretnego wsparcia finansowego, bez stabilności zapewnionej przez granty w ramach "Polskiej Pomocy" Fundacja "Kiabakari" utraci grunt pod nogami, a ucierpią na tym najsłabsi i najubożsi.
W konkursach grantowych startował też od lat Salezjański Wolontariat Misyjny "Młodzi Światu", który również swoją siedzibę ma w Krakowie, i dla którego takie dofinansowanie było bardzo, bardzo ważne. - Dzięki funduszom "Polskiej Pomocy" projekty realizowaliśmy od 2008 r. i to były naprawdę duże projekty, a otrzymywane wsparcie było wysokie, biorąc pod uwagę nasze możliwości i to, co możemy pozyskać od indywidualnych darczyńców. Nie mając corocznego konkretnego wsparcia, nasz budżet nie udźwignąłby projektów, których kosztorys przekracza 500 tys. zł - nie kryje Dominika Oliwa-Żuk, koordynator projektów misyjnych.
Takim znaczącym projektem są m.in. szkoły zawodowe, prowadzone przez ojców salezjanów w Kenii i Tanzanii. Te szkoły dają młodzieży jedyną szansę na zdobycie wykształcenia i na to, że w przyszłości absolwenci będą mogli znaleźć pracę i godne utrzymanie. - To jest po prostu inwestycja w młode pokolenie w Afryce - dodaje D. Oliwa-Żuk, a ks. Marcin Wosiek, prezes Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego "Młodzi Światu" w Krakowie, zauważa, że brak dofinansowania uderzy też w pracowników SWM, którzy są specjalistami w swoim fachu i zajmują się np. pisaniem projektów grantowych. - Decyzja MSZ grozi przerwaniem łańcucha i pomocy, i pracy dla osób, które od lat są z nami związane. Dodatkowo będzie to rysa na naszym wizerunku partnera godnego zaufania, albo - mówiąc dobitniej - cios wymierzony w nasz wizerunek, bo gdy pod koniec ubiegłego roku pojawiła się informacja, że konkurs może zostać odwołany, projekty na ten rok były już na etapie przygotowania do realizacji. Traci też na tym wizerunek Polski, bo przecież każdy projekt był oznakowany polską flagą, rozpoznawaną już przez afrykańskie dzieci - podkreśla ks. Wosiek.
W liście przesłanym do Prezesa Rady Ministrów RP Grupa Zagranica apeluje więc m.in. o "podjęcie działań zmierzających do zapewnienia organizacjom pozarządowym możliwości kontynuowania projektów, które od dawna realizują". GZ zauważa również, że konsekwencje decyzji o odwołaniu konkursów przypadają na okres prezydencji Polski w Radzie UE. "Współpraca rozwojowa jest istotnym komponentem polskiej polityki zagranicznej, świadczącym o naszej gotowości do współodpowiedzialności za rozwiązywanie globalnych wyzwań, takich jak zmiany klimatyczne, migracje czy kryzysy humanitarne. Jest szczególnie znamienne, że konsekwencje decyzji o odwołaniu konkursów przypadają na okres Prezydencji Polski w Radzie UE. W tym okresie nasz kraj powinien umacniać swój wizerunek jako odpowiedzialnego i zaangażowanego partnera w realizacji polityki zewnętrznej UE, w tym działań skierowanych do krajów partnerskich" - piszą organizacje, dodając, ze chcą pozostać wiarygodnymi partnerami w międzynarodowych konsorcjach i partnerstwach, a także wobec tych, którym niosą pomoc, często ratując zdrowie i życie. "Przez lata wypracowaliśmy zaufanie oraz szacunek naszych partnerów i beneficjentów, dlatego kluczowe jest utrzymanie trwałości tej współpracy i kontynuowanie działań pomocowych bez zakłóceń. Chcemy to zrobić także dla Polski. Logo »Polska Pomoc« jest widoczne na namiotach dla uchodźców w Libanie, w nowych salach szpitala okulistycznego w Tanzanii, na sprzęcie ratowniczym w Etiopii, murach nowych szkół i przedszkoli w Kenii, na sprzęcie medycznym ratującym życie noworodków w Ukrainie, na klinikach mobilnych w Palestynie i ekwipunku ratowników górskich w Gruzji" - wylicza Grupa Zagranica, mając nadzieję, ze decyzja MSZ może jeszcze zostać cofnięta. Z tego powodu GZ listem do Prezesa Rady Ministrów RP chce też zainteresować media oraz społeczeństwo.