Kopalnia Soli "Wieliczka" pełna jest religijnych symboli. Zapraszamy na wirtualną wielkopostną wycieczkę w głąb ziemi, by dotknąć solnego sacrum.
Jedyna taka droga
Podziemna Droga Krzyżowa (jedyna taka w Europie, a prawdopodobnie także na świecie!), nazywana Golgotą Wielickich Górników, znajduje się nieopodal Kaplicy św. Kingi - w chodniku Erazma Baracza. - Wybraliśmy to miejsce, ponieważ wąski chodnik prowadzi nas w górę, tak jakbyśmy szli na Golgotę - zauważa Krzysztof Windak. Stacje drogi krzyżowej, które mijamy, wykonali, rzecz jasna, górnicy (Piotr Starowicz, Paweł Janowski i Jacek Talapka), którzy rzeźbiąc w drewnie lipowym, modlili się i rozważali Mękę Pańską. Co więcej - Droga Krzyżowa ma dla wielickiej braci wielkie znaczenie, dlatego od wieków pielęgnowana jest tutaj piękna tradycja, by co roku w Wielki Piątek była ona odprawiana już o godz. 7.30. - Ja tylko zapowiadam stacje i błogosławię, bo rozważania przygotowują górnicy. Na nabożeństwo przychodzą też inni pracownicy kopalni i wszyscy są ubrani w galowe mundury - mówi ks. Wojciech Olszowski. - Proszę zauważyć, że w każdej ze stacji drogi krzyżowej jest coś ukrytego. To okruchy z Via Dolorosa, umieszczone tutaj niczym relikwie przez naszego wieloletniego kapelana o. Ludwika Kurowskiego. Przywiózł je z Ziemi Świętej, gdy przed laty pojechaliśmy tam na pielgrzymkę - wspomina Agnieszka Wolańska, rzeczniczka Kopalni Soli "Wieliczka" i przypomina, że w tym podziemnym solnym świecie życie wiarą i jej praktykowanie jest od wieków sprawą naturalną. Nikogo nie dziwi więc, że do napotkanych osób nie mówimy ani "Dzień dobry", ani "Do widzenia", tylko "Szczęść Boże".
- Tak było od zarania dziejów, tak jest i tak będzie. Od zawsze górnicy tworzyli też tutaj wizerunki świętych i aranżowali miejsca na kaplice - zawsze w pobliżu szybów, by zjeżdżając do pracy, mogli zatrzymać się na chwilę modlitwy, zawierzając się Bogu i prosząc o szczęśliwy powrót. Do dziś zachowało się ich 26 - opowiada Krzysztof Windak. Niektóre kaplice były nawet wędrowne - gdy w jakimś rejonie kopalni trwały prace wydobywcze, to budowano tam kaplicę, a po kilkudziesięciu latach, po zakończeniu eksploatacji, kaplica wędrowała dalej, za górnikami. Niektóre - m.in. Kaplica św. Kingi czy św. Antoniego - dostawały swoje miejsce na stałe, a jeszcze inne powstały jako wota dziękczynne. - Przykładem na to jest Kaplica Świętego Krzyża, do której właśnie doszliśmy. Została wybudowana pod koniec XIX w., jako podziękowanie Bogu za uratowanie kopalni. Górnicy przez kilka lat walczyli z żywiołem, gdy nastąpił niebezpieczny wyciek wód podziemnych, prosząc o wstawiennictwo św. Kingę. W końcu woda została powstrzymana - mówi K. Windak. Co ciekawe, w tej kaplicy najważniejsze elementy (przede wszystkim barokowa rzeźba Chrystusa Ukrzyżowanego i polichromowana figura Matki Boskiej Zwycięskiej) są drewniane. Z kolei dwie wykute w soli postacie klęczących mnichów coraz trudniej jest rozpoznać, bo ulegają procesowi ługowania, czyli rozpuszczania przez wilgotne powietrze.
Kim byli pokutnicy?
Wracając na powierzchnię, raz jeszcze mówimy "Szczęść Boże", a opuszczając kopalnię mamy pewność, że krzyż ma dla górników wielkie znaczenie. Jest dla nich symbolem nadziei, a ta nadzieja ma słony smak.
I jeszcze jedno - warto pamiętać, że w labiryncie zabytkowych wyrobisk, chodników i komór łatwo zabłądzić. Choć przewodnicy starają się pilnować swoich grup, to zdarza się, że zajęty fotografowaniem turysta odłącza się na chwilę i zanim zdąży się zorientować, kontynuuje zwiedzanie w innym towarzystwie. Gdy przed wiekami górnik gubił drogę, wzywał na pomoc św. Antoniego Padewskiego. Ten święty patronuje dziś pierwszej z kilku kaplic, tworzących unikatowy szlak pielgrzymkowy "Szczęść Boże", który od dobrych kilku lat znajduje się w ofercie kopalni.
Kaplica św. Antoniego jest z kolei najstarszą z zachowanych podziemnych świątyń. Powstawała w latach 1690-1710. Wcześniej była tu komora, z której wybierano sól. Pierwszą Mszę św. odprawił w niej w 1698 r. ks. Marcin Kurowski, rektor Akademii Krakowskiej, proboszcz krakowskiej parafii św. Floriana i wielickiej parafii św. Klemensa. Kaplica, rozświetlona blaskiem girland żyrandola, wykonanego z najczystszego gatunku soli, znajduje się tuż przy szybie. Przed wiekami nie było w nim windy, a górnicy schodzili na dół po drabinach. Niektórzy zjeżdżali na linach, śpiewając maryjny, pogrzebowy hymn "Salve Regina". Zjazd kojarzył się im bowiem ze zstępowaniem do grobu. Na każdym kroku czyhało przecież niebezpieczeństwo: woda, pożary, czy zbierający się pod stropem metan. Najstarsi i najbardziej doświadczeni górnicy, nazywani pokutnikami, każdego ranka wypalali go, czołgając się na kolanach. Chroniąc kolegów przed wybuchem zabójczego gazu, płacili czasem za to własnym życiem…
Więcej informacji o Kopalni Soli "Wieliczka" warto znaleźć na www.kopalnia.eu, a potem wyruszyć na zwiedzanie.