Pozostawił po sobie w nowohuckiej parafii dziedzictwo duchowe i materialne. Przy jego grobie parafianie nie tylko modlą się o rychłą beatyfikację, ale proszą także o wstawiennictwo w swoich sprawach i troskach.
Sługa Boży ks. Józef Kurzeja (1937–1976) – budowniczy kościoła św. Maksymiliana Kolbego w nowohuckich Mistrzejowicach, którego proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym zakończył się niedawno w Krakowie, we wszystkich działaniach wykazywał się pewnym pośpiechem i nie odkładał ich na jutro, jakby przewidywał, że przyjdzie mu żyć krótko. To, czym się zajmował, znękany chorobami i prześladowaniami komunistycznymi, podsumował w prywatnym liście, na kilka miesięcy przed śmiercią. „Opatrzność ścigała mnie, bym się nie cofał przed drogą, która wyznaczona jest każdemu człowiekowi. Od sześciu lat pracuję w warunkach, których nie sposób opisać (...). Zaczynałem duszpasterstwo w Nowej Hucie-Mistrzejowicach od zera. Przeżyłem dziesiątki przesłuchań na milicji, dziesięć rozpraw sądowych, 26 kolegiów. Kosztowało mnie to wiele, utrata zdrowia, serce wysiadło kompletnie, ale owoce są trwałe” – pisał 25 kwietnia 1976 r. do Juliusza Lembasa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.