Mówi o sobie, że jest córką Miłosiernego Boga, że ta prawda wybrzmiewa w niej niczym drugie imię i nazwisko, i że był taki czas, gdy żyła daleko od Niego. – Powrót do Jezusa był jedną z najsłodszych chwil mojej historii – zapewnia Renata Biała.
Gdy opowiada o tym powrocie oraz tłumaczy, dlaczego Eucharystię nazywa źródłem i pokarmem miłosierdzia, jej twarz promienieje. To blask miłości. – Miłość do Chrystusa jest moją siłą, w której się odradzam i która mnie stwarza – przekonuje i szybko dodaje, że jeszcze kilka lat temu, zanim weszła na drogę nawrócenia, nieustannie szukała miłości i prawdy, ale wszystkie te wysiłki kończyły się jeszcze większym duchowym rozdarciem z tęsknoty za tym, co jest najważniejsze, poczuciem pustki, bezsensu, wewnętrznego cierpienia. – Żyłam „modnym” życiem, słuchając światowych trendów. Interesowałam się nawet ezoteryką, wierzyłam w proroctwa wróżek i o mały włos nie stałam się uczestniczką seansów spirytystycznych – wspomina Renata. Na szczęście przyszedł moment, gdy usłyszała w sercu głos Chrystusa mówiącego: „Przyjmij Mnie, a zmienię całe twoje życie”. Zgodziła się. Odkąd mieszka w krakowskich Łagiewnikach, nie wyobraża sobie dnia bez przyjścia do sanktuarium i zanurzenia się w sercu Miłosiernego. Najpiękniejsze i najważniejsze rekolekcje o Bożym miłosierdziu przeżyła zaś… podczas Eucharystii odprawianej na wysypisku śmieci w Meksyku, w znajdującej się tam niewielkiej kapliczce. W osobach uczestniczących w tej Mszy św. zobaczyła bowiem Chrystusa, który utożsamił się z ubóstwem – nie po to, by człowiek żył jak żebrak, ale żeby podnieść go do godności dziecka Bożego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.