Ludźmierz. Requiem dla gazdówki przejdź do galerii

Tematem przewodnim 11. Spotkania ze Słowem było tradycyjne góralskie gospodarstwo, które pozwalało dawniej na utrzymanie rodzin przez wiele pokoleń.

Wydarzenie miało miejsce 10 lipca w sali widowiskowej Instytutu Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich. Licznych uczestników w temat wprowadziła prof. Anna Mlekodaj. Przypomniała przemyślenia Władysława Orkana o różnicy między cywilizacją a kulturą - pierwszej się można nauczyć, z drugą człowiek się rodzi. - To nie była praca łatwa, ponieważ ani ziemia, ani klimat nie są w górach najłaskawsze dla rolniczego trudu. Mimo to górale umieli uprawiać swoje pola. Przez setki lat było to podstawowe zajęcie większości mieszkańców Podhala, Spisza, Orawy, Pienin, ziemi gorczańskiej i beskidzkiej - wyjaśniła prof. Mlekodaj. - Nieprawdopodobne jest, że gazda, mając 16 morgów ziemi, miał ją w różnych kawałkach, a właściwie kawałeczkach. Gospodarze pożyczali sobie nawzajem konia, radło, razem zbierano siano czy wykopywano grule (ziemniaki). I człowiekowi do człowieka było znacznie bliżej - zaznaczyła uczona.

A. Mlekodaj zaznaczyła, że XX wiek przyniósł zmiany, także w gazdówce. - Wiele osób zaczęło pracować zawodowo, np. w Nowotarskich Zakładach Przemysłu Skórzanego, zwanych kombinatem, ale nie zostawili pracy na gazdówce. Wykonywali ją po powrocie z Nowego Targu - wyjaśniała.

Obecnie dawny typ gospodarowania niemal nie istnieje. Pozostał jedynie w góralskiej poezji, która zachowała nie tylko wiedzę o tym, co, jak i kiedy robiło się na roli, ale także jakie emocje towarzyszyły tej pracy oraz to, jakich wartości była ona stróżem i gwarantem. Stąd przygotowując 11. Spotkanie ze Słowem, prof.  Mlekodaj przywołała kilku artystów "od słowa", m.in. Romana Dziobonia, Wandę Szado-Kudasikową i innych.

Na scenie rozmieszczono dawne grabie, kołowrotek, pług, a nawet brony i kosy. Górale zza kurtyny opowiadali, jak to drzewiej bywało, jak szło się rano na rolę, jak kopano grule, jak ludzie ze sobą rozmawiali, jak sobie pomagali. Aktorzy amatorzy, pochodzący z różnych stron regionu Podtatrza, przenieśli widzów w świat znowu nie tak odległy, gdzie główną pracę wykonywał człowiek, a nie maszyny. Przyszła nawet wycieczka dzieci (w ich rolę wcielili się mali górale z zespołu regionalnego z Zębu), które oglądały dawne sprzęty rolnicze.

Na zakończenie na scenie pojawili się odtwórcy poszczególnych ról i każdy z nich zabrał sprzęt rolniczy ze sceny, a wycieczka dzieci poszła do... McDonald'sa.

Podczas 11. Spotkania ze Słowem przygrywała kapela regionalna Podhalanie. Barbara Kwak, prezes ludźmierskiego oddziału Związku Podhalan (była jedną z aktorek), podziękowała wszystkim za dobrą organizację wydarzenia, a publiczności - za przyjazd do Ludźmierza. Wśród widzów byli kapłani pracujący w ludźmierskim sanktuarium, samorządowcy, poeci, działacze Związku Podhalan i mieszkańcy okolicznych miejscowości.

« 1 »