Buńczuczny Kraków

„Ha! Temperamenta grają! Temperament gra, zwycięża. (...) Zapalni jak sucha słoma” – mówił o krakowiakach Gospodarz w „Weselu” Wyspiańskiego.

Temperamenta grały także w Krakowie sprzed lat. Demonstrowali studenci i socjaliści, wadzili się ze sobą chłopi i mieszczanie, robotnicy i żołnierze, protestowano przeciw ostrym przepisom sanitarnym. Pisze o tym pasjonująco Tomasz Marszałkowski w wydanej niedawno książce. Opisał wydarzenia na terenie objętym obecnymi granicami Krakowa. Nie dawali sobie w kaszę dmuchać m.in. nadwiślańscy rybacy. Jak donosił „Kurjer Polski”, 19 listopada 1891 r. pewien wachmistrz ułanów, przejeżdżając konno przez Dębniki, wdał się w scysję z miejscowym rybakiem i uderzył go w kark. Ten pobiegł po pomoc i po chwili ułan został zaatakowany przez grupę kilkudziesięciu rybaków. Salwował się ucieczką do koszar w Kobierzynie. „Natomiast rybacy dumni ze zwycięstwa uroczyście zaczęli je obchodzić w szynku Tillesa” – opowiada autor publikacji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..