"A z nim chłopcy nasze!". Wyszedł 5 sierpnia już po raz 92., bo tyle Lekcji Śpiewania poprowadził pomysłodawca tej imprezy Waldemar Domański.
Może nie za każdym razem był to akurat Piłsudski, bo trafiał się także Jezus malusieńki albo majową jutrzenkę witaliśmy śpiewem, ale fakt pozostaje faktem: do setnej krakowskiej Lekcji Śpiewania już niedaleko!
Tym razem impreza odbyła się w przeddzień wyjścia Marszu Szlakiem Pierwszej Kadrowej i jego komendant Dionizy Krawczyński, zaproszony przez W. Domańskiego, przemówił do zgromadzonych, zachęcając do udziału w marszu, a przynajmniej do kibicowania jutrzejszemu wymarszowi.
Lekcje Śpiewania mają formułę jedyną na świecie: głównym wykonawcą jest publiczność. Oczywiście, śpiewa stojący na scenie zespół Lochu Camelot, gra jego szefowa Ewa Kornecka, a W. Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, głównie słucha, jak śpiewają ludzie na widowni (a śpiewają z roku na rok coraz składniej) i prowadzi konferansjerkę w swoim własnym, charakterystycznym stylu, wplatając w narrację o historii odzyskiwania przez Polskę niepodległości anegdoty, jak ta o kiełbasie i bułkach, które podarował poszukującym furażu na mieście legionistom napotkany generał.
Jak co roku, oprócz tradycyjnych i poważnych pieśni i piosenek o bagnetach, Moskalach i chwalebnej śmierci za ojczyznę, były także piosenki żartobliwe, żeby nie powiedzieć zgoła rubaszne. Chociaż wykonanie pieśni "Wojenko, wojenko" wręcz skłaniało do poważnych refleksji.
A kto serce ma ochotne, ten przyjdzie świtkiem 6 sierpnia na Oleandry, żeby o 7.00 pożegnać maszerujących do Kielc w ślady żołnierzy Kadrówki.