O głębi duchowości wypływającej z "Dzienniczka" św. s. Faustyny opowiada s. Elżbieta Siepak ISSM, wieloletnie rzeczniczka Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia i sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach.
Monika Łącka: Była Siostra przez ponad 30 lat rzeczniczką Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia i można powiedzieć, że jego duchową współzałożycielkę, czyli św. s. Faustynę, zna Siostra jak nikt inny. Pisze więc Siostra jej biografie (które są wydawane m.in. w Chinach), gromadzi wspomnienia oraz świadectwa dotyczące mistyczki, a także analizuje pozostawione przez nią pisma, by wciąż wydobywać z nich bogactwo tajemnicy Bożego Miłosierdzia, a także nowe i prekursorskie wątki, ukazujące, jak wielki był i nadal jest wpływ św. s. Faustyny na życie Kościoła...
S. Elżbieta Siepak: To prawda. Jakimś zwieńczeniem tej pracy jest nowa biografia św. Faustyny zatytułowana "Zachwycona Miłosierdziem", wydana w tym roku przez Wydawnictwo Misericordia. Zauważam, że jest coś takiego w pismach siostry Faustyny, zwłaszcza w jej "Dzienniczku", że każdy czyta go na swoim poziomie i znajduje w nim coś dla siebie. Pamiętam, jak pewien ksiądz profesor powiedział, że przeczytał "Dzienniczek" już jako kleryk. Zachwycił się nim, ale dopiero po latach studiów duchowości w Rzymie odkrył głębię tego dzieła. To pozwala zobaczyć, że wszyscy znajdują w nim duchowy pokarm, ale stanowi także inspirację dla ludzi kultury i sztuki oraz ogromne pole do badań naukowych z zakresu wielu dziedzin teologii i innych dyscyplin.
Temu właśnie poświęcona była międzynarodowa konferencja "Nowe i prekursorskie wątki w pismach św. Faustyny i jej wpływ na życie Kościoła", która w pierwszy weekend października odbyła się w Łagiewnikach. Które wątki w nauczaniu św. Faustyny Siostra wskazałaby jako "nowe i prekursorskie"?
Dla biblistów na pewno ważne będą słowa Jezusa: "Jestem miłością i miłosierdziem samym", czy też "Jestem królem miłosierdzia". Nigdzie bowiem w Piśmie Świętym Bóg w ten sposób nie mówi o sobie i tak się nie przedstawia. W "Dzienniczku" po raz pierwszy spotykamy się także z obietnicą Jezusa, dotyczącą łaski zupełnego odpuszczenia win i kar - to jedna z łask chrztu świętego tu związana z przyjęciem Komunii w Święto Bożego Miłosierdzia (oczywiście pod pewnymi warunkami). Wczytując się w "Dzienniczek", trudno w końcu nie zadziwić się, że choć o miłosierdziu jest mowa na kartach Starego i Nowego Testamentu, to dopiero dwa tysiące lat później św. Faustyna otrzymała charyzmat, którego celem jest głoszenie światu tej biblijnej prawdy, a jeszcze później powstała pierwsza encyklika o Bożym miłosierdziu "Dives in misericordia" św. Jana Pawła II. Nowością w pismach św. Faustyny jest także ukazanie kontemplacji Boga w codzienności. Wcześniej kojarzyła się ona z zakonami, a Bóg poprzez Faustynę udowadnia, że kontemplować Go może każdy chrześcijanin i że nie potrzeba do tego klasztoru ani przekraczania progu kościoła, ponieważ Boga można kontemplować w zwykłej codzienności, odkrywając Go w swej duszy, jak to czyniła św. Faustyna. Warto również zauważyć wątki, które są prekursorskie w stosunku do Soboru Watykańskiego II. Chodzi np. o obraz Kościoła jako mistycznego ciała Chrystusa oraz o wymiary przeżywania Eucharystii (Faustyna opisuje je tak, jak zrobił to w swojej encyklice Jan Paweł II). Faustyna dotyka też kwestii, nad którymi do dziś zastanawiają się uczeni teologowie. Myślę chociażby o tajemnicy miłosierdzia, które - gdy jest udzielane człowiekowi - powiększa się i do którego grzesznicy mają jeszcze większe prawo od ludzi żyjących w łasce uświęcającej.
Tysiące wiernych czczą św. s. Faustynę, przychodząc do jej grobu, modląc się przez jej wstawiennictwo, a tak naprawdę niewiele osób zadaje sobie trud, żeby poznać głębię jej nauczania. Mówimy o Apostołce Bożego Miłosierdzia, a nie do końca rozumiemy istotę jej posłannictwa.
Jej nauczanie pozwala nam odkryć piękno, bogactwo i potęgę tajemnicy miłosierdzia Bożego, ale także naszego życia w świetle tej tajemnicy. Na obrazie Jezusa Miłosiernego, namalowanym według wizji s. Faustyny, możemy zobaczyć, jak bardzo Bóg nas kocha. Ona wręcz prowadzi nas do tego, byśmy poznali tajemnicę miłosierdzia, żebyśmy zaufali Bogu i byli dobrzy dla innych ludzi, tak jak Bóg jest dobry dla nas. Co więcej, Faustyna uczy przede wszystkim świadectwem swego życia, żeby nie szukać Boga gdzieś daleko, bo On żyje w nas, a szczęście, którego tak pragniemy, jest w zasięgu naszej ręki, bez względu na to, jakie mamy powołanie, wykształcenie, jaki jest nasz status materialny czy społeczny, jakie jest nasze zdrowie, czy jesteśmy młodzi, czy w podeszłym wieku. Nasze szczęście nie zależy od tego! Ono zależy od osobistej, żywej relacji z Bogiem, który mieszka w duszy czystej, w stanie łaski.
Goście konferencji opowiadali o wpływie św. s. Faustyny na życie Kościoła. Owocem tego wpływu jest na pewno zawierzenie świata Bożemu Miłosierdziu, którego dokonał św. Jan Paweł II, oraz fakt, iż "Dzienniczek" dociera dziś na krańce świata i jest tłumaczony na najbardziej egzotyczne języki. A może jest jeszcze coś, na co warto spojrzeć głębiej?
Wpływ św. Faustyny na życie Kościoła jest dostrzegalny gołym okiem. Widzimy, że obraz Jezusa Miłosiernego można spotkać w najodleglejszych krajach świata i to nie tylko u katolików, nie tylko w kościołach czy kaplicach, ale wszędzie, gdzie żyje człowiek. Święto Miłosierdzia Bożego jest obchodzone w całym Kościele, Koronka do Miłosierdzia Bożego jest odmawiana nawet w językach plemiennych, choć przecież została podyktowana Faustynie przez Jezusa w języku polskim. Coraz większą popularność zdobywa sobie także Godzina Miłosierdzia, czyli modlitwa w chwili konania Jezusa (15.00) oraz apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia, kontynuujący misję św. Faustyny głoszenia światu Bożego Miłosierdzia i wypraszania go dla świata. Warto też jednak zastanowić się, jak zmienił się obraz Boga pod wpływem misji św. Faustyny. Nasi dziadkowie czy rodzice mieli obraz Boga sprawiedliwego, który za dobro wynagradza, a za zło każe. Siostra Faustyna mówi, że Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, ale i miłosierny. Jest nie tylko Sędzią, ale przede wszystkim wspaniałym Ojcem, czułym, bliskim, zawsze gotowym do wsparcia. Do przyznania św. Faustynie tytułu doktora Kościoła nie wystarczy jednak osobiste dostrzeganie jej wpływu na życie ludzi czy wspólnot. Trzeba także w tym kierunku prowadzić badania, by naukowo potwierdzić to przekonanie, które podzielają czciciele Miłosierdzia Bożego i jego Apostołki. Cegiełką do takiej dokumentacji były świadectwa gości konferencji, pochodzących m.in. z Indii, Hongkongu, Walii, USA, Hiszpanii czy z Australii. Pięknie opowiadali o tym, jak Faustyna wpływa na ich życie i wspólnoty lokalnego Kościoła.
Zna Siostra więcej takich świadectw?
"Dzienniczek" został wydany oficjalnie przetłumaczony na kilkadziesiąt języków świata, nawet tak egzotycznych jak: wietnamki, koreański, suahili, hindi, indonezyjski, japoński czy chiński. We wstępie do chińskiego wydania arcybiskup Hongkongu napisał, że jest on "najwspanialszym darem Boga ofiarowanym światu, skarbem duchowym całego Kościoła". Chociaż więc s. Faustyna pisała po polsku i po polsku rozmawiał z nią Jezus, to dziś "Dzienniczek" jest przyjmowany przez ludzi różnych kultur i narodów jaka skarb duchowy, który jest dla nich drugą po Biblii lekturą. Czytany jest nie tylko przez katolików. Pamiętam spotkanie w z kapłanami prawosławnymi w Rumunii, które odbyło się w cerkwi (tam, w centrum Bukaresztu, znajdują się relikwie św. Faustyny). W czasie tego spotkania słyszałam, co prawosławni kapłani myślą o św. Faustynie. Mówili o niej z wielkim szacunkiem i czcią, że jest "ortodoks". Oni ją kochają jak swoją świętą!
Pamiętam też świadectwo prawosławnego księdza, który powiedział, że trzy rzeczy zapamięta na zawsze: pobyt w Łagiewnikach i modlitwę przed obrazem Jezusa Miłosiernego, gdyż tu doświadczył jedności chrześcijan (niepodzielonego Kościoła); pielgrzymkę Jana Pawła II do Rumunii, gdyż papież potraktował ich jak braci, oraz naszą wspólną modlitwę słowami Koronki do Miłosierdzia Bożego w bukaresztańskiej cerkwi. Tu jako chrześcijanie nie jesteśmy podzieleni - stanowimy jedno, modląc się do naszego wspólnego Ojca w niebie. Jeden z prawosławnych popów ze wzruszeniem opowiedział też o sytuacji, której doświadczył w Wielkim Poście, gdy po rozmyślaniu męki Pańskiej o 15.00 odmawiał Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Po ukończeniu tej modlitwy pomyślał: co ta jedna Koronka znaczy u Boga? Chwilę później zadzwonił do niego kolega z innego miasta, również prawosławny kapłan, i powiedział: idź pod konkretny adres, bo tam umiera kobieta. Poszedł i zdążył jeszcze przygotować ją na spotkanie z Bogiem. Był zaskoczony, że natychmiast otrzymał odpowiedź, jak ważna jest ta Koronka.
Pamiętam także świadectwo pewnego protestanta, który miał żonę Polkę, był Niemcem i zachorował na raka mózgu. Pierwsza operacja udała się - żona dużo się modliła, ale on nie był przekonany o wstawiennictwie świętych, bo protestanci ich nie czczą. Rak jednak wrócił i potrzebna była druga operacja. Wtedy żona dała mu obrazek z relikwiami św. Faustyny. Gdy chirurg otworzył czaszkę, natychmiast ją zamknął i powiedział całemu zespołowi, żeby nikt nie mówił nikomu o tym, co się wydarzyło, że operacja nie była potrzebna, choć wszystkie wcześniejsze badania wskazywały na pilną jej konieczność. Jednak jedna z pielęgniarek, poruszona wewnętrznie, nie mogła dotrzymać tego zakazu i powiedziała żonie tego pacjenta, co się wydarzyło. Od tego momentu ten mężczyzna czci św. Faustynę i wierzy już we wstawiennictwo świętych.
To piękne historie. A czy możemy pokusić się o zastanowienie się i próbę odpowiedzi na pytanie, co dziś powiedziałaby Faustyna, gdyby stanęła pośród uczestników konferencji i pośród nas wszystkich - ludzi XXI wieku, pogubionych w tej współczesności, odchodzących od Boga, często negujących Jego istnienie?
Myślę, że przypomniałaby nam słowa Jezusa: "Jestem miłością i miłosierdziem samym" i powiedziałaby, że ludzie odrzucają Boga tylko dlatego, że Go nie znają. Bo ten, kto pozna Boga i Jego miłosierdzie, nie może żyć inaczej, jak tylko w zaufaniu wobec Niego i w pragnieniu kochania ludzi. To jest zasadnicze powołanie każdego chrześcijanina - miłość i zaufanie Bogu, które wyrażają się w pełnieniu Jego woli i dzielenie się tą miłością z ludźmi, świadcząc im dobro na wszelkie możliwe sposoby. To by na pewno chciała powiedzieć. Cały "Dzienniczek" mówi nam bowiem o niepojętej, niewyobrażalnej i nieskończonej miłości Boga oraz o Jego bliskości i czułości wobec człowieka. Brakuje słów, by to wszystko opisać.