Uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Krakowie-Prokocimiu odwiedzają kościoły jubileuszowe naszej archidiecezji. By pojechać do ostatnich trzech, potrzebują pomocy kogoś, kto ma dobre serce.
W październikowe chłodne, choć słoneczne popołudnie spotykamy się na polnej drodze, gdzieś pomiędzy Pyzówką a Ludźmierzem. Uczestników ŚDS jest dziesięciu, a opiekunów troje. - Jacek pomaga maszerować Mateuszowi, który coraz bardziej traci wzrok. Janusz zajmuje się logistyką naszych wypraw, a ja jestem od spraw duchowych - uśmiecha się Jadwiga Dymacz, fanka nordic walkingu i długich spacerów. Jak dodaje, w ŚDS przy ul. Teligi, prowadzonym przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych, Ich Rodzin i Przyjaciół "Ognisko", udało się stworzyć zgrany zespół młodych i energicznych pracowników. Mają ciekawe pomysły i dbają o to, by osoby przychodzące tam na zajęcia każdego dnia rozwijały się na miarę swoich możliwości i stawiały sobie kolejne zadania.
- Nasza maszerująca grupa liczy zazwyczaj 12 osób, ale dwie nie mogły z nami wyjechać. Do tej pory chodziliśmy tylko na kilkugodzinne wycieczki, a teraz jesteśmy na pierwszym w historii naszego ośrodka dwudniowym wyjeździe. Innej możliwości jednak nie było, skoro chcieliśmy odwiedzić trzy podhalańskie jubileuszowe kościoły - tłumaczy Jadzia. Dla uczestników ŚDS jest ona autorytetem jako piechur - wszak w ostatnie wakacje wraz z mężem i czwórką dzieci pokonała 840 km, idąc przez 33 dni przez Hiszpanię, północnym szlakiem św. Jakuba. - Dziś jestem ze wszystkich bardzo dumna - zapewnia.
Z Krakowa grupa wyjechała wcześnie rano pociągiem, by najpierw dotrzeć do Makowa Podhalańskiego i zawitać do sanktuarium Matki Bożej Opiekunki i Królowej Rodzin. Później znów wsiedli w pociąg i przyjechali do Pyzówki, skąd rozpoczęli pieszą wędrówkę, na którą zaprosili naszą redakcję. Teraz idziemy już razem w stronę Ludźmierza. - Znalazłam je, gdy szliśmy przez las! - cieszy się Justyna, najmłodsza uczestniczka wycieczki (ma nieco ponad 20 lat) i pokazuje dorodne podgrzybki. Ma plan, by w Ludźmierzu, gdzie grupa będzie nocować, dać je paniom kucharkom, by wrzuciły grzyby na patelnię. Justyna lubi wędrować, bo z tatą chodziła po górach, ale na takiej wycieczce jest po raz pierwszy. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że dziś trochę otarły ją buty. Nie traci jednak dobrego humoru i chętnie opowiada o codzienności w ŚDS. W rozmowę włącza się też Irek, który idąc robi dużo zdjęć. Dokumentuje wszystkie wydarzenia w ośrodku i pomaga w redagowaniu wydawanej tam gazetki. Cieszy się, że może być na tak długim wyjeździe, bo to cenne oderwanie od codzienności.
Idziemy równym krokiem - nawet Karina, która niedawno przeszła operację kolana, daje radę i jest zadowolona, że nie została w Krakowie. Co jakiś czas rozlega się jednak pytanie: "daleko jeszcze?". - Nie. Niedługo zobaczymy sanktuarium Gaździny Podhala. Jeszcze tylko kilka zakrętów - mówi pewnie Justyna, a Jadzia dopowiada, że dziś jej krokomierz pokaże pewnie, iż udało się pokonać 12 km.
W końcu jesteśmy na miejscu. Czas na pamiątkowe zdjęcia przy pomniku Jana Pawła II oraz na chwilę modlitwy w bazylice. Potem grupa idzie już na zasłużoną obiadokolację i na odpoczynek. - Jutro zobaczymy Tatry, bo będziemy w Zakopanem, na Krzeptówkach. Dziś schowały się za chmurami, ale dobrze, że nie padało, a chłód nam nie straszny - uśmiecha się Justyna.
Spotkaliśmy się na polnej drodze, pomiędzy Pyzówką a Ludźmierzem.
Monika Łącka /Foto Gość
Wędrowanie w ŚDS zaczęło się już jakiś czas temu, od cotygodniowych spacerów z kijami do nordic walking. Dla dorosłych osób zmagających się z różnymi niepełnosprawnościami podwójnie ważna jest zasada, że w zdrowym (czyli: zahartowanym, silnym, wytrenowanym na miarę możliwości) ciele, jest zdrowa dusza. - Nie boimy się żadnych kaprysów aury. Maszerując z kijkami, nasi podopieczni często po raz pierwszy w życiu przemierzali leśne dukty i wędrowali po bezdrożach, chodząc w słońcu i w deszczu - opowiada Małgosia Wojdowska, kierowniczka ŚDS. Wiosną tego roku rzuciła pomysł, by te bliższe i dalsze wędrówki miały jakiś cel. A przynajmniej niektóre wędrówki. Ten "jakiś" cel szybko nabrał konkretnych wymiarów, bo przecież trwa Rok Jubileuszowy, a w archidiecezji krakowskiej jest 17 kościołów jubileuszowych, więc czemu nie rozpocząć wędrowania tym właśnie szlakiem?
Od słów do czynu droga nie była daleka, bo ideę podchwyciła Jadwiga Dymacz, która zabiera na spacery nordic walking osoby korzystające z ŚDS. Szybko został opracowany plan i zasady tego wędrowania. Osoby z niepełnosprawnościami prawie natychmiast wkręciły się w zbieranie pieczątek z kościołów jubileuszowych i zdobycie wszystkich 17 traktują jako punkt honoru. - Wszystkie wycieczki, i te zwykłe, i te pielgrzymkowe, zmieniają naszych podopiecznych na plus! Już nie narzekają, uwierzyli w siebie, pokonują swoje słabości i wzmacniają się fizycznie - cieszy się J. Dymacz.
Na liście kościołów do odwiedzenia zostały jeszcze kościoły w Alwerni, Czernej i Płokach, gdzie dobrze byłoby pojechać jednego dnia, a to wiąże się z koniecznością wynajęcia busa i dodatkowymi kosztami. - Mamy więc marzenie, by ktoś o dobrym sercu pomógł zorganizować ten wyjazd, a może nawet ufundował przejazd busem? - zachęca J. Dymacz.
Chętni, by odpowiedzieć na ten apel mogą kontaktować się z autorką tekstu lub pisać na adres sds.teligi@ognisko.org.pl.