Kawał ciężkiej i pięknej roboty

Dr Marian Kopciuch przekonuje, że każdy, kto wybiera zawód medyka, powinien go kochać. Dr Małgorzata Woś mówi z kolei, że zawsze stara się pomyśleć, jak czułaby się w roli pacjenta, którego właśnie przyjmuje. Oboje działają w krakowskim Stowarzyszeniu „Lekarze Nadziei”, a w ubiegłym roku zostali wyróżnieni tytułem Miłosiernego Samarytanina.

Zarówno dr Kopciuch, jak i dr Woś nie mają też wątpliwości, że wolontariat w stowarzyszeniu to kawał ciężkiej roboty, ale nie zamieniliby go na żaden inny. Bo gdy widzi się człowieka bezdomnego, poranionego przez życie, często uzależnionego (i próbującego zerwać z alkoholem), a jeszcze częściej bardzo, bardzo zaniedbanego, który jeszcze wczoraj nie przejmował się fatalnym stanem swojego zdrowia, a dziś powoli zaczyna rozumieć, że warto pozwolić sobie pomóc, to satysfakcja jest ogromna. A że czasem ten chory, gdy się „podleczy”, znika i wraca, gdy na nowo jest już prawie w stanie terminalnym...? Cóż, samo życie, ale i wtedy trzeba zrobić wszystko, by po raz kolejny spróbować wyciągnąć go z kłopotów.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..