To była prowokacja - mówi Kwiecień

Oskarżony w procesie o zamach terrorystyczny uważa, że padł ofiarą prowokacji ze strony Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Brunon Kwiecień, przebywający od 3 lat w areszcie krakowski chemik, oskarżony m.in. o planowanie zamachu terrorystycznego na Sejm za pomocą materiałów wybuchowych, wygłosił 15 grudnia przed Sądem Okręgowym w Krakowie mowę końcową. Oświadczył, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacja ze strony Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

- Prowokacja miała miejsce i agenci ABW nie siedzą i nie będą siedzieć w więzieniu, a ponieważ ktoś musi, ja siedzę w więzieniu. Jakaś równowaga musi być - powiedział Kwiecień.

Prokuratura żąda dla niego kary łącznej 13 lat pozbawienia wolności.

Kwiecień wskazał na „fałszerstwa i manipulacje ABW przy zeznaniach świadków”.

- Pan prokurator jest podobno przerażony, że do wybuchu mogło dojść, ale zapomniał o tym, że gdyby nie aktywna postawa agenta, to zamachu by nie było - powiedział Kwiecień.

Za prowokatora uznał Macieja M., który miał go m.in. namówić na nakręcenie filmu dokumentującego okolice Sejmu.

Oskarżony przeczytał również po raz drugi swe oświadczenie, które napisał wcześniej.

- Najpierw agenci zrobili ze mnie kozła ofiarnego, stosując prowokację, aby skutecznie zablokować nową ustawę o służbach specjalnych, teraz natomiast istnieje tajemnicze lobby w sądzie, które dba, żeby nadużycia ABW nie ujrzały światła dziennego. Gdyby już od początku procesu można było nagrywać zeznania świadków, wtedy nie byłoby problemu z weryfikacją fałszerstw. Myślę, że brakuje w tej kwestii odrobinę dobrej woli - przeczytał Kwiecień, który od początku rozprawy zgadzał się przed sądem na publikację jego pełnego nazwiska i wizerunku..

Wyrok zapadnie prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.


Czytaj także:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..