O tym, czym jest Komunia św. przy eucharystycznym stole, oraz o Bożym radykalizmie, w sobotni wieczór opowiadał studentom bp Grzegorz Ryś.
Po całej dobie poświęconej Bogu przyszedł czas na zakończenie w wielkim stylu. W sobotę wieczorem kilkuset studentów przeszło przez Bramę Miłosierdzia w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, po to, by już chwilę później świętować swój jubileusz.
Jak zauważył bp Grzegorz Ryś, który przewodniczył jubileuszowej Mszy św., świadome wejście do kościoła było ważnym znakiem.
- Weszliśmy na ucztę, na której Pan przyjmuje grzeszników i jada z nimi - zaznaczył.
Podkreślił też, że Eucharystia nie jest ucztą jedynie dla świętych, bo przecież Bóg do zastawionego stołu zaprasza właśnie grzeszników. Doskonale to rozumiał św. Augustyn, który mówił: "ponieważ codziennie jestem chory - codziennie potrzebuję lekarza". - On wiedział, że Eucharystię musi jeść dzień w dzień, dlatego że to jest najważniejsze lekarstwo na jego chorobę, a nie żadna nagroda za zdrowie - mówił bp Ryś.
Tłumaczył też studentom zgromadzonym w łagiewnickim sanktuarium, że Bóg zaprasza nas do stołu, ponieważ chce nawiązać z nami bliższą relację. Zauważył przy tym, że w każdym domu to właśnie stół jest najważniejszym miejscem. - To jest obraz jedności, obraz spotkania - przekonywał.
Natomiast w Komunii św. Chrystus daje nam się cały i chce żeby każdy z nas w takim samym stopniu oddał się Jemu. - Dacie Mu siebie, ale tak na całość? - zapytał studentów i dodał, że Jezus chce nas właśnie "na całość" przyjąć. - Chrystus przyjmuje mnie - grzesznika w ten sposób, że chce stać się całym moim grzechem. Dacie Mu cały swój grzech? - dopytywał.
Podkreślał też, że jeśli mamy taki grzech, którego się naprawdę wstydzimy, który nas upokorzył i który nam obrzydza samych siebie, to Jezus chce stać się również tym grzechem i to w pierwszej kolejności. - On jest radykalny, jest otwarty! - zauważył i jednocześnie zachęcał żeby wierni oddali Jezusowi każde swoje przewinienie, a nie zatrzymywali go dla siebie. - Kiedy On umiera na krzyżu, to każdy mój grzech umiera z nim - wyjaśnił.
Jednak my równie radykalnie powinniśmy stać się jak Jezus, a On przecież jest Synem Boga. To właśnie w tym spotkaniu, którym jest Komunia św., nie chodzi o to, byśmy stali się tylko trochę lepsi, ale żebyśmy stali się nowym stworzeniem. - Bóg nas może stworzyć na nowo - zauważył na koniec.
Jubileusz Miłosierdzia dla studentów w sanktuarium w Łagiewnikach zakończył trwającą od piątku dobę poświęconą Panu Bogu. Był to wyjątkowy czas, w którym wierni mogli jeszcze bardziej skupić się na Bożym Miłosierdziu, a potrzebujący skorzystać z sakramentu pokuty. Również dla studentów przejście przez Bramę Miłosierdzia było ważnym wydarzeniem.
- Miłosierdzie jest czymś takim, czego potrzebujemy zarówno dla innych osób - żeby im przebaczyć, ale też dla siebie - mówił Łukasz, jeden ze studentów. Według niego wszelkie krzywdy, które wyrządzamy innym, bardzo mocno dotykają również nas samych. - W nas to zostaje, jako taki bagaż, a przejście przez Bramę Miłosierdzia jest momentem, w którym mogę sobie przebaczyć - wyznał.
Przeczytaj także: