Jak walczyć z kimś, kto pisze niewygodne moralnie treści i nie można mu tego zakazać? Najlepiej zrobić wszystko, by nie istniał. Nie chodzi o zabójstwo na zlecenie, lecz o ignorowanie go w mediach. Ostatnio ten los spotkał kard. Stanisława Dziwisza.
Ale to nie wszystko. Biskup krakowski po raz kolejny przypomina, czego Chrystus życzy sobie od tych, którzy chcą się uważać za Jego uczniów: „Powiedzmy jasno: obowiązkiem chrześcijańskich parlamentarzystów jest udział w ustanawianiu godziwych praw i sprzeciw wobec prób tworzenia praw naruszających godność człowieka, zniekształcających obraz małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety i godzących w ludzkie życie od jego poczęcia”.
I jeszcze jedna ważna myśl metropolity krakowskiego, dotycząca relacji pomiędzy prawem Bożym a niegodziwym moralnie prawem ludzkim: „Natomiast powołaniem i obowiązkiem wszystkich uczniów Jezusa jest niegodzenie się ze złem, nawet zadekretowanym w ludzkich ustawach i nieprzyjmowanie obyczajów niemających nic wspólnego z prawem Bożym. Wyrażam uznanie posłom, którzy kierując się głosem sumienia i rozsądku, stanęli ostatnio w obronie małżeństwa i rodzin”.
Usiłuję zrozumieć metodę działania tych, którzy w mediach przemilczeli ważne nauczanie krakowskiego kardynała. To oczywiste. Przecież, gdyby parlamentarzyści należący do wiadomych dwóch partii tworzących obecną koalicję rządzącą – mający jeszcze sumienia chrześcijańskie – przeczytali np. na stronie „GW”, co ma do powiedzenia kard. Dziwisz, to być może nie daliby się ugiąć naciskowi tych, którzy – uważając się za chrześcijan – popierają ochoczo neopogaństwo. A to poskutkowałoby tym, że w następnym głosowaniu znów stanęliby po stronie Chrystusa.
A cóż powiedzieć o tych, co „nie mieli czasu w ubiegłą niedzielę” i – nie będąc na Mszy – nie wiedzą, o czym był list pasterski? Po co ich informować i budzić sumienie, usypiane z takim trudem przez lata pracy w partyjnym kotle?
Treść listu zamieszczamy tutaj: Przeciw prawom pogańskim.