Decyzją sądu gospodarczego w Krakowie, najstarszą polską fabryką lokomotyw, która zatrudnia około 350 pracowników, zajmuje się syndyk.
Orzekając upadłość likwidacyjną chrzanowskiego Fabloku sąd uznał, że stan majątkowy firmy nie pozwala na wypełnianie zobowiązań finansowych i nie ma nadziei na zmianę tej sytuacji. Wniosek o ogłoszenie upadłości złożyli związek zawodowy i grupa pracowników.
Jak informuje Aneta Rębisz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie, zobowiązania firmy wobec ponad 200 wierzycieli wynoszą ponad 64 mln zł. Fablok nie posiada środków obrotowych do prowadzenia bieżącej produkcji. Majątek spółki, oszacowany na ok. 44 mln zł, jest praktycznie w całości objęty zabezpieczeniami na rzecz Urzędu Skarbowego, ZUS-u i banków.
Decyzja w sprawie przyszłości fabryki zapadnie za 2-3 tygodnie. Wyznaczony przez sąd syndyk Lesław Kolczyński poinformował, że rozpoczął inwentaryzację majątku i umów spółki. - Upadłość likwidacyjna nie oznacza jeszcze likwidacji zakładu, być może znajdzie się inwestor, który przejmie bądź wydzierżawi jego majątek i fabryka będzie mogła działać dalej, już bez starych obciążeń - wyjaśnia syndyk. Dodaje, że jeszcze w maju rozpoczną się pierwsze zwolnienia pracowników.
Syndyk zamierza również wystąpić do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych o wypłatę zaległych pensji pracownikom. Mogą oni otrzymać wynagrodzenie za trzy miesiące wstecz, licząc od daty ogłoszenia upadłości. Wypłat nie otrzymywali oni jednak znacznie dłużej.
O tragicznej sytuacji w chrzanowskiej fabryce, której początki sięgają 1919 roku oraz o tajemniczym inwestorze - spółce zarejestrowanej na Cyprze - pisaliśmy już na początku lutego w tekście „400 osób na bruk?”.