To miejsce jest jak pierwsze 10 km autostrady w Polsce – dalej nie ma jeszcze nic. Jednak to, co jest, może zostać zniszczone.
Dr Cechnicki doskonale wiedział, że umowa na wynajem „Zielonego Dołu” kończy się, dlatego od prawie roku prowadził z urzędnikami rozmowy i negocjacje związane z podpisaniem nowej umowy (najem miał być przedłużony o rok), ale w ostatniej chwili władza stanowisko zmieniła. To ma być w porządku?
Na otarcie łez urzędnicy deklarują, że jeśli takie rozegranie sprawy „miałoby dotknąć niepełnosprawne osoby, to wojewoda deklaruje wszelką pomoc w tym, aby ich warunki życia i pracy nie uległy pogorszeniu” (czyli aby nie poszli na przysłowiowy bruk). Wzruszające. Szkoda tylko, że mało realne. I nie trzeba być psychiatrą (wystarczy odrobina empatii i wyobraźni, ale tego najwyraźniej Urzędowi Wojewódzkiemu brakuje), żeby zrozumieć, że w przypadku zaburzeń psychicznych jakakolwiek zmiana czy zachwianie stabilności mogą być traumą powodującą nasilenie (wygaszonych) objawów choroby, a w konsekwencji konieczność ponownej hospitalizacji. „Zielonego Dołu” nie da się też skopiować – to miejsce po prostu koi zmysły i samo w sobie działa leczniczo (także na zdrowych). – Zbudowaliśmy tu coś, co można porównać do 10 pierwszych km autostrady w Polsce. Dalej nie ma jeszcze nic. A to, co jest, może zostać zniszczone – zauważa dr Cechnicki.
Mleko się rozlało, urzędnicy robią dobre wrażenie, że to wcale nie ich wina. A może wystarczyło go nie rozlewać, tylko wykazać deko dobrej woli i w najlepszy sposób sprawę (zawczasu) rozwiązać? Stanisław Kracik w jednej z publikacji prasowych podpowiadał, że Urząd Marszałkowski mógłby wystąpić do Urzędu Wojewódzkiego z wnioskiem o przejęcie „Zielonego Dołu”. To mogłoby zagwarantować Laboratorium przedłużenie umowy. Wojewoda mógł (zawczasu) przedstawić swoje zarzuty (czyli „niepełne wykorzystywanie ośrodka”) i oczekiwania, poczekać na pomysł (utworzenie dwóch domów samopomocy) i jego realizację. Wszystkim oszczędziłoby to nerwów, a chorym traumy.
Za trudne?
Więcej o „Zielonym Dole” piszemy w najnowszym numerze „Krakowskiego Gościa” (z datą na 14 lipca). Warto też polubić na Facebooku profil „Ratujemy Zielony Dół”.
Ps. Przeprosin albo też odwołania ze strony Urzędu Wojewódzkiego oskarżeń o „nieprawidłowości finansowe” nigdzie się nie doczytałam. A szkoda...