Zdążyliśmy się już (niestety) przyzwyczaić do tego, że instytucje, które powinny iść ludziom z pomocą, odgradzają się od nich murem przepisów i paragrafów.
Ale są sytuacje, wobec których nie można przejść obojętnie. Chcemy dziś opowiedzieć historię pana Kazimierza z Kasinki Małej, któremu w 2009 roku amputowano nogę. Strata wydawałoby się nieodwracalna. Nie dla lekarzy orzeczników. Właśnie stwierdzili, że już nie jest osobą na tyle niepełnosprawną, by pobierać zasiłek. O „cudach” uzdrowienia i rzecznikach biurokracji, a nie pacjenta piszemy na ss. IV–V
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.