W Krakowie zaprezentowano starodruk należący niegdyś do Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego.
Katarzyna Płaszczyńska-Herman przyznaje, że odkrycie autografu poety było w dużej mierze dziełem przypadku Miłosz Kluba /Foto Gość Wydana w 1563 roku w Kolonii książka "Panoplia evangelica sive De verbo dei evangelico libri quinque (...)" nosi na karcie tytułowej autograf XVI-wiecznego polskiego poety z dopiskiem "possessor" (łac. właściciel).
- Mamy tu nie tylko jedyny autograf Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, ale także właściwie jedyny przedmiot, który miał on przed oczami i który zachował się do dzisiaj - podkreśla prof. Janusz Gruchała z Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor m.in. naukowej edycji poezji Mikołaja Sępa.
Do odkrycia podpisu poety na starodruku doszło, jak to często bywa z tego typu znaleziskami, przypadkiem. Katarzyna Płaszczyńska-Herman, pracująca w krakowskiej bibliotece oo. dominikanów, natknęła się nań, szukając książek Antonina z Przemyśla, dominikanina i spowiednika M. Sępa.
- Któregoś dnia zdjęłam z półki książkę, zobaczyłam wpis Antonina z Przemyśla, a nad nim - Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Na początku nie dowierzałam, jednak w toku badań utwierdziliśmy się, że to rzeczywiście jego podpis. Dla mnie, polonistki, było to bardzo emocjonujące - wspomina K. Płaszczyńska-Herman.
- Każdy, kto pracuje nad dawnymi czasami, marzy o tym, żeby coś znaleźć. Każdy, kto pracuje dostatecznie długo, coś kiedyś znajdzie. Ale żeby na początku drogi znaleźć coś, co jest ważnym odkryciem... Pani Katarzyna jest dzieckiem szczęścia - dodaje prof. Gruchała.
Oboje podkreślają, że w takich przypadkach apetyt rośnie w miarę jedzenia. - Zaraz po znalezieniu autografu zaczęliśmy przeszukiwać wszystkie nasze książki XVI-wieczne w poszukiwaniu "drugiego Sępa" - opowiada K. Płaszczyńska-Herman. A było to kilka tysięcy woluminów.