Niezależnie od tego, czy do kapłaństwa, czy do małżeństwa – zawsze jest tak samo. Najpierw,
w uniesieniu, z powodu ważności podjętej decyzji, człowiek ma ochotę poświęcić całego siebie. Tym bardziej, że taka decyzja niejako opromienia wewnętrznie osobę powołaną. Czuje się ona ważniejsza i bardziej wartościowa. Wystarczy jednak, że minie trochę czasu, splendor „okołodecyzyjny” opadnie, a zaczyna się pokusa ustawienia się, czyli komfortu. Poświęcenie poświęceniem, ale trzeba przecież jakoś żyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.